Tourasia było na polskim rynku biurem na dorobku. Wystartowało w 2017 roku. Rocznie wysyłało kilkuset klientów oferując im pakiety dynamiczne – przelot plus noclegi. Najwięcej klientów korzystało z wyjazdów do Tajlandii, Wietnamu i Malezji. Biuro należało do szwajcarskiej spółki o tej samej nazwie i o 27-letniej tradycji.
CZYTAJ TEŻ: Tourasia – indywidualny styl podróżowania
Jak mówi prezes spółki Piotr Chojnowski, w styczniu, po komunikacie o rozprzestrzenianiu się koronawirusa w Chinach klienci przestali rezerwować wyjazdy. – Mimo złożenia przez nas programu oszczędnościowego, na przeczekanie kryzysu nasz szwajcarski inwestor nie zdecydował się na przedłużenie gwarancji, która skończyła się 31 marca – wyjaśnia Chojnowski.
Biuro nie zostawiło za granicą żadnego klienta. – Jeszcze w marcu organizowaliśmy powrót kilku osób a z Tajlandii. Ponieważ nie mogli już samolotem wrócić do Polski, dolecieli do Monachium, tam im opłaciliśmy nocleg a potem autobus do kraju – relacjonuje Chojnowski.
Tourasia miało gwarancję w wysokości 607 tysięcy złotych wystawioną przez Ergo. Zgłoszenie niewypłacalności ostatniego dnia jej działania powoduje, że ubezpieczyciel będzie musiał wypłacić dziewięciu klientom, którzy wcześniej wpłacili zaliczki, kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania.