Grupa TUI podała w oficjalnym komunikacie prasowym, że jej prezes, Friedrich Joussen, będzie piastował tę funkcję tylko do 30 września. Powiadomiono, że menedżer korzysta z prawa do rezygnacji wynikającego z zasad przyznawania koncernowi środków stabilizacyjnych uzyskanych w ramach pomocy pandemicznej. Decyzja jest o tyle zaskakująca, że Joussen rezygnuje z trzy lata przed wygaśnięciem jego kontraktu. Według gazety "Handelsblatt" oznacza to, że menedżer nie otrzyma wypłaty za pełny czas umowy, ale jeszcze przez dwa lata.
Następcą Joussena zostanie decyzją rady nadzorczej obecny dyrektor finansowy koncernu Sebastian Ebel. Jego kontrakt ma być zawarty na trzy lata.
Ebel jako członek zarządu, od lat odpowiada za rozwój segmentu hoteli, rejsów i atrakcji, które obecnie są najbardziej rentowne.
Cytowany w komunikacie przewodniczący rady nadzorczej Dieter Zetsche mówi, że zarówno rada, jak i on sam bardzo żałują, że Joussen odchodzi z firmy. Dołączył do niej w 2013 roku, kiedy TUI był w trudnej sytuacji, a następnie ją zrestrukturyzował i nadał mu obecny, przyszłościowy kształt. Zetsche dodaje, że ta zmiana to w dużej mierze jego zasługa.
Joussen nie tylko wprowadził koncern na ścieżkę wzrostu, która trwała do wybuchu pandemii, ale też przeprowadził go przez kryzys i zapewnił podstawy rozwoju. Dziś TUI jest bardziej globalny, wydajniejszy i bardziej cyfrowy niż kiedykolwiek wcześniej.