Myślę, że w tym roku sprzedamy też więcej egzotyki, bo jesteśmy już znani na rynku z tego, że mamy dobrą egzotykę. Ceny egzotyki są porównywalne w różnych biurach – nie mówię tutaj o dużych biurach wysyłających własne samoloty czarterowe – więc to, czym się można wyróżnić to obsługa na miejscu i ją właśnie sobie wypracowaliśmy. To nam procentuje, bo klienci wracają zadowoleni, a agenci to pamiętają – pamiętają, że klient miał transfer, że na lotnisku był polskojęzyczny rezydent i że ten rezydent miał dyżury w hotelu i czas dla klientów.
Jak widzę w systemie rezerwacyjnym, że została sprzedana wycieczka egzotyczna, to cieszę się bardziej niż gdyby to było dziesięć wyjazdów czarterowych. Po pierwsze widać po tym, że jesteśmy coraz bardziej kojarzeni z tym produktem i dobra opinia o naszych wycieczkach egzotycznych się rozchodzi, Po drugie te wyjazdy przynoszą nam spory zysk.
W wypadku pozostałych kierunków pozostaniemy przy tym modelu, który nam się sprawdził w 2022 roku, czyli sprzedać nawet mniej, ale z zyskiem. Nie jesteśmy dużą firmą, nie interesuje nas miejsce w rankingu, ale zysk i opinia klientów.
Sześć osób wystarczy
Pracujecie w Primie Holiday tylko w pięć osób. Czy to nie sprawia problemu przy tak dużej dywersyfikacji kierunków i dużym udziale imprez pakietowanych niemal na bieżąco?
To prawda, mamy nieduży, ale sprawdzony w trudnych warunkach kryzysu wywołanego covidem i ówczesnego spiętrzenia zadań, zespół. Jesteśmy elastyczni – u nas każdy może zająć się każdym problemem, odpowiedzieć na każde pytanie. Ponadto współpracujemy z zewnętrznymi osobami lub firmami w zakresie księgowości czy wprowadzania danych i zarządzania strona internetową.
Zresztą od marca do naszego zespołu dołączy kolejna osoba z dużym doświadczeniem. Uważam, że to będzie optymalna liczba pracowników na nadchodzący sezon.
W covidzie rozstaliście się z dwoma przedstawicielami regionalnymi, zapewniającymi firmie kontakty z siecią sprzedaży. Zamierzacie uzupełnić te wakaty?
W dalszej przyszłości być może tak, ale na razie nie odczuwamy braku przedstawicieli regionalnych, ponieważ mamy dobre bezpośrednie kontakty z agentami. Wielu z nich ma do nas telefony i dzwonią, kiedy potrzebują, pomagamy im, rozwiązujemy problemy, na bieżąco odpowiadamy. U nas agent nie usłyszy „przykro mi, ale nie zajmuję się tym, a kolega wraca za tydzień”. Każda osoba ma na każdą sytuację odpowiedź, czasami sama musi sprawdzić coś, ale zawsze jest na bieżąco. Agent nie jest zbywany szablonowymi formułkami.
W najbliższym czasie sam zamierzam objechać południe Polski, spotykać się z agentami i przekonać się, czy jest potrzeba zatrudnienia przedstawicieli.
Rozwój to poprawa jakości
W tym roku Prima Holiday obchodzi dziesięciolecie. Mam wrażenie, że ciągle szukacie dla siebie miejsca na rynku. Stawialiście już na różne kierunki – na Tunezję, na Bułgarię (w 2018 roku tygodniowo wysyłaliście 750 klientów w sezonie do Bułgarii), teraz pierwsza jest u was Turcja, a przyszłość widzi pan w kierunkach egzotycznych. Gdzie chcecie być za pięć i za dziesięć lat?
Jak wspomniałem, w turystyce każdy rok jest inny. Nie zgadam się więc z twierdzeniem, że szukamy miejsca na rynku. Po prostu elastycznie dostosowujemy się do sytuacji na rynku.
Na pewno chcielibyśmy rozwijać się w kierunkach egzotycznych. Codziennie pojawiają się nowe rozwiązania technologiczne, teraz wchodzimy do różnych integracji z kontrahentami w poszczególnych destynacjach i to będzie miało na pewno wpływ na wzrost liczby klientów.
Chciałbym również jeszcze mocniej pracować nad jakością usług, żeby nasza firma zawsze kojarzyła się z dobrą usługą, żeby miała ofertę dla każdego wymagającego klienta. Zawsze też będziemy dbać o kierunki, w których czujemy się pewnie. Należy do nich Tunezja.
Generalnie dywersyfikujemy produkty, nie trzymamy się kurczowo jednego kierunku, żeby zdobywać nowe segmenty rynku. Na przykład dawniej byliśmy kojarzeni z wakacjami rodzinnymi, teraz punkt ciężkości przesuwa się w stronę turystyki luksusowej i indywidualnego podejścia w turystyce egzotycznej.
Cały czas się rozwijamy, nie stoimy w miejscu. Mamy swoje sposoby, czasem rozwój oznacza po prostu poprawienie rentowności lub zmniejszenie w jednym kierunku, ale zwiększenie w innym. Ja wzrostu nie mierzę w obrotach czy w liczbie obsłużonych klientów, ale w poprawie jakości usług. Zależy nam, żeby Prima Holiday kojarzyła się zarówno klientom jak i agentom pozytywnie. Tutaj widzimy efekty, bo Prima jest opiniowana wysoko we wszystkich portalach. Agenci zawsze chwalą współpracę, to jest dla nas miarą rozwoju.
A co będzie za pięć lat? Na pewno będzie firma lepiej kojarzona, ale jakie będą liczby, tego nie powiem. Podobnie, gdyby mnie pan zapytał pięć lat temu, jak będzie wyglądała sytuacja Primy, nie przewidziałbym tego, bo warunki były inne - wtedy co roku dynamicznie turystyka rosła, to było logiczne. A potem zmiany na świecie i na rynku nauczyły nas, żeby realistycznie podchodzić do planowania i wykorzystywać każdą sytuację. Inwestować, kiedy się da i nie inwestować, kiedy nie trzeba.
Maher Lili jest z pochodzenia Tunezyjczykiem, ale od 2018 roku jest też obywatelem polskim. Do 17 roku życia mieszkał i uczył się w Maroku. W 2008 roku przyjechał do Polski na studia stomatologiczne. Pracę w turystyce rozpoczął w 2001 roku, jako rezydent biura podróży Exim Tours Polska. Kiedy pięć lat później odchodził z tej firmy był już jej dyrektorem. W 2008 roku założył biuro podróży Bee Free, a w 2010 sprzedał je spółce Rainbow Tours (jeszcze rok kierował nim). Od 2013 roku buduje kolejne biuro - Prima Holiday.
Ranking biur podróży. Którzy touroperatorzy zarobili najwięcej?
Biura podróży miały w 2021 roku całkiem spore zyski, dzięki temu wzrosła ich stabilność finansowa. Gdyby wystawiać touroperatorom ratingi, wielu zyskałoby lepsze oceny niż przed pandemią, kiedy przeżywały dynamiczny rozwój – wskazuje Instytut Badań Rynku Turystycznego Traveldata.