Na zaproszenie Ministerstwa Sportu i Turystyki odbyło się dzisiaj spotkanie z przedstawicielami organizacji branży turystycznej. Obecni byli między innymi reprezentanci Turystycznej Organizacji Otwartej, Polskiej Izby Turystyki, Izby Turystyki Rzeczpospolitej, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych, Krakowskiej Izby Turystyki, Konfederacji Lewiatan. Tematem była sytuacja na Rodos i wywołany tamtejszymi pożarami problem relokacji i ewakuacji turystów.
Czytaj więcej
Wszyscy nasi klienci na Rodos są bezpieczni. Niektórzy wracają do hoteli, z których byli ewakuowani, żeby kontynuować wypoczynek, inni zostali zakwaterowani w nowych hotelach – informują polskie biura podróży.
Jeszcze w niedzielę, następnego dnia po wielkiej ewakuacji mieszkańców i turystów z terenów zagrożonych ogniem, Turystyczna Organizacja Otwarta podniosła w liście do wiceministra sportu i turystyki Andrzeja Guta-Mostowego postulat, by uruchomił on pieniądze z Turystycznego Funduszu Pomocowego. Zgromadzone tam środki, zdaniem prezes TOO Aliny Dybaś-Grabowskiej, powinny być do dyspozycji firm, które ucierpiały w wyniku pożaru i poniosły dodatkowe koszty, w tym koszty związane z odwołaniem wyjazdów przez ich klientów.
Poradzimy sobie sami
Jak się dowiadujemy, podczas dzisiejszego spotkania żadna inna organizacja nie poparła jednak tego wniosku. Przedstawiciele branży wskazywali, że ewentualne straty firm, których klienci są na Rodos lub mają tam lecieć, nie są tak dotkliwe, by groziły im niewypłacalnością. Groźniejsze wydały im się natomiast straty wizerunkowe, kiedy opinia publiczna usłyszałaby, że pieniądze z TFP są niezbędne do przetrwania firm turystycznych. Taki sygnał mógłby ich zdaniem zachwiać przekonaniem o stabilności biur podróży i zaszkodzić całemu rynkowi.
Prezes TOO Alina Dybaś-Grabowska wskazywała w rozmowie z kolegami, że jest kilkanaście biur podróży małych i średnich, które finansowej pomocy mogą jednak potrzebować. Zgłaszały się one do TOO, sygnalizując, że problemy. Nie chciała jednak podać konkretnych danych. Stąd padła propozycja, że każdy przypadek trzeba przeanalizować indywidualnie z danym przedsiębiorcą. Najlepiej, jeśli zrobi to ministerstwo wspólnie z urzędem marszałkowskim z województwa, w którym dana firma jest zarejestrowana. W razie czego pomoc koleżeńską zadeklarował także w imieniu swojej firmy wiceprezes Itaki i wiceprezes PIT Piotr Henicz.