Posłowie z komisji strategii biznesu, energii i przemysłu w brytyjskim parlamencie wezwali szefów linii lotniczych British Airways, Easyjet i TUI, aby dowiedzieć się, co spowodowało niedawne odwołania setek lotów i wielogodzinne oczekiwanie pasażerów na wylot na wakacje.
Usłyszeli od przewoźników, że to efekt braku pracowników. Im więcej dana firma zwolniła ludzi w pandemii, tym teraz musi więcej lotów odwoływać - relacjonuje posiedzenie komisji portal Travel Weekly.
Czytaj więcej
Chaos na lotniskach, odwołane loty i wzajemne oskarżenia polityków i branży lotniczej – Brytyjczycy, którzy w ostatnich dniach wybrali się na zagraniczne wakacje mają problem z powrotem, a tym, którzy mieli dopiero wyjechać, biura lub linie lotnicze odwołały wakacje.
Potwierdził to Oliver Richardson, który w związku zawodowym Unite odpowiada za segment lotnictwa cywilnego. Jak tłumaczył, Ryanair, który utrzymał zatrudnienie, jest dziś w zupełnie innej sytuacji niż British Airways, który przeszedł proces zwalniania i ponownego zatrudniania. W pandemii ten ostatni stracił 10 tysięcy ludzi, zmienił też warunki pracy, co sprawia, że nowi nie garną się do pracy.
Dyrektor ds. korporacyjnych i zrównoważonego rozwoju w British Airways Lisa Tremble, odpowiadając na pytania posła Partii Pracy Darrena Jonesa, mówiła, że linia decyzję o zwolnieniach podejmowała w 2020 roku, kiedy znajdowała się w niepewnej sytuacji i dziennie traciła 20 milionów funtów. Widoków na szczepionkę jeszcze nie było, podobnie jak i rządowych dopłat do pensji pracowników wysłanych na przymusowe urlopy.