Na brytyjskich lotniskach panuje rozgardiasz. Ludzie stoją po kilka godzin w kolejkach, by się dowiedzieć, że ich lot został odwołany - piszą tamtejsze media. Gazeta „Mirror” przytacza przypadek klientki TUI, która miała wyjechać z przyjaciółkami do Grecji, by świętować swoje 50 urodziny. Choć turystki sprawdzały regularnie pocztę elektroniczną i telefony, nie wiedziały, że ich lot został odwołany. Informację o tym przekazała im dopiero pracownica TUI, organizatora wyjazdu, na lotnisku w Manchesterze.
Czytaj więcej
Trzeba omijać Brukselę, Sztokholm, Amsterdam, Dublin oraz londyńskie Heathrow i Gatwick. Wszędzie tam są gigantyczne kolejki do odpraw i mała szansa, że zdążymy na lot.
Media społecznościowe są pełne opisów podobnych sytuacji. Jak podaje BBC około 34 tysięcy klientów TUI nie poleci z Manchesteru na swoje wakacje w czerwcu. Część z nich informację o tym dostała w ostatniej chwili. TUI przeprosił za sytuację i zapewnił, że większość operacji wykonywana jest normalnie. „Rozumiemy, że anulacja wyjazdu w ostatniej chwili jest bardzo rozczarowująca i chcielibyśmy zapewnić naszych klientów, że robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby zrealizować ich lot na wakacje zgodnie z planem” – napisało biuro podróży.
BBC przypomina, że loty odwołały też easyJet i British Airways. Powodem są braki personelu i inne problemy, które zbiegły się z bardzo dużym popytem na wyjazdy po pandemii.
Z danych firmy Cirium, która zajmuje się śledzeniem ruchu lotniczego, w dniach 25-31 maja anulowanych zostało 377 rejsów z brytyjskich lotnisk. Najwięcej przypadło na easyJet i londyński Gatwick. Na święto związane z obchodami 70-lecia panowania królowej Elżbiety na urlop wyjechać miało 2 miliony ludzi, termin zbiegł się z terminem ferii szkolnych.