– Generalnie kondycja lotnisk jest zła, ponieważ właściwie nie pracują albo pracują w minimalnym zakresie – mówi w rozmowie z agencją Newseria Biznes Sebastian Gościniarek, partner BBSG. – Niektóre lotniska radzą sobie w tym kryzysie lepiej, inne gorzej. Wynika to z tego, w jakiej kondycji finansowej w niego weszły. Co do zasady duże lotniska miały jakieś zapasy środków finansowych, a lotniska małe miały je minimalne lub w ogóle, co oznacza, że każde z nich musiało podjąć działania restrukturyzacyjne związane ze zwolnieniem części personelu, ze zmianą zakresu czy czasu wykonywania operacji. Tak szyjąc i łatając, żyją z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc – dodaje.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej w raporcie podsumowującym 2020 rok podaje, że liczba wszystkich operacji lotniczych w polskiej przestrzeni publicznej spadła o 58,7 procent, do poziomu 376,9 tysiąca. Liczba operacji na polskich lotniskach wyniosła 193,7 tysiąca, po spadku o 56,4 procent. Największe spadki dotknęły lotniska w Warszawie (minus 59 procent), Krakowie (minus 57 procent), Wrocławiu (minus 56 procent) oraz Modlinie (minus 56 procent). Najmniejsze straty odnotowały porty w Zielonej Górze (minus 12 procent), Łodzi (minus 38 procent) i Olsztynie-Szymanach (minus 38 procent).
CZYTAJ TEŻ: Lotniska regionalne straciły 15 milionów pasażerów
Z kolei Związek Regionalnych Portów Lotniczych zebrał statystyki ruchu pasażerskiego za trzy kwartały 2020 roku w 13 funkcjonujących w Polsce lotniskach regionalnych. Wynika z nich, że od początku stycznia do końca września 2020 roku z połączeń regularnych i czarterowych skorzystało ok. 8,04 miliona podróżnych, czyli o 15,3 miliona mniej (minus 65,6 procent) rok do roku. Wiadomo, że statystyki za cały rok będą jeszcze gorsze, bo podsumowania największych portów – w Warszawie, Krakowie, Katowicach czy Gdańsku – mówią o około 70-procentowych spadkach.
– Do poziomu ruchu z 2019 roku wrócimy w 2025, może nawet w 2026 roku. Lekki wzrost będzie notowany dopiero w 2022, a może w 2023 roku. Lotniska muszą się przygotować, że jeszcze przynajmniej dwa sezony, letni i zimowy, będą bardzo trudne, więc będą musiały zwracać się o pomoc na zewnątrz, czy to do swoich udziałowców, czy do rynków finansowych. W konsekwencji może się okazać, że niektóre z lotnisk albo upadną, albo w znaczący sposób przeformułują swoją działalność – ocenia Sebastian Gościniarek.