Pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko władzom Krakowa złożył w imieniu własnym Ryszard Rydiger, mieszkaniec ścisłego centrum i adwokat. Jak jednak podkreśla działa w imieniu członków ruchu społecznego „Zabytkowe Centrum”, zrzeszającego mieszkańców krakowskich Plant. Jego zdaniem stali się oni „zakładnikami w swych własnych domach; otoczeni pijanym, przez nikogo niekontrolowanym i powstrzymywanym hałaśliwym tłumem, mającym za nic prawo i dobre obyczaje”. Dlatego domaga się wyegzekwowania swojego prawa do niezakłóconego korzystania z życia rodzinnego i spoczynku nocnego - opisuje Nadia Senkowska w portalu rp.pl.
„Nieprzestrzeganie prawa atrakcją turystyczną”
Adwokat zarzuca władzom, że straż miejska i policja tolerują, że ulica Szewska, przy której mieszka, każdego dnia „zmienia się w miejsce hałaśliwych zgromadzeń”. Liczy, że biegły sądowy ds. akustyki wykaże, że hałas w rejonie Plant przekracza w porze nocnej normy przewidziane dla terenów mieszkaniowo-usługowych, a także, że władze nie podejmują skutecznych działań, by hałas ten zredukować.
Czytaj więcej
Posłowie z Krakowskiego Zespołu Parlamentarnego niepokoją się brakiem postępu prac w Ministerstwie Sportu i Turystyki nad zapowiedzianą opłatą turystyczną. Ministerstwo wyjaśnia, że musi właśnie „zmienić taktykę”. Przy okazji ponownie zarysował się konflikt w podstawowej kwestii: kto ma dostać pieniądze z nowego podatku.
„W rozmowie z 'Rzeczpospolitą' Ryszard Rydiger ocenia, że 'możliwość nieprzestrzegania prawa stała się atrakcją turystyczną Krakowa'”. – Nigdzie indziej w Europie – przynajmniej po zachodniej stronie – w zabytkowym centrum milionowego miasta nie można krzyczeć, wyć, pić na ulicach, tańczyć, a przy tym pozostawać przez nikogo nie niepokojonym – mówi.
Rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek zapewniła dziennikarkę, że pozew będzie szczegółowo przeanalizowany przez prawników.