Turyści przechadzają się ulicą, porównując ceny i unikając wydatków uznawanych za „luksusowe”, jak dzbanek sangrii za 22 euro – pisze hiszpański portal branży turystycznej Tourinews.
Czytaj więcej
W przeciwieństwie do wielu światowych metropolii, które prześcigają się w pomysłach na ściąganie...
Wielu pracowników wskazuje, że przyjezdni wolą jeść w hotelowym pokoju produkty kupione w supermarkecie, a do restauracji udają się głównie na kolację, gdzie zamawiają wspólne dania, rezygnują z deserów i kawy i ograniczają liczbę napojów.
Wszystko wskazuje na to, że skończył się „efekt szampana” – kiedy po pandemii turyści wydawali znacznie więcej dzięki zgromadzonym oszczędnościom – a jego miejsce zajął „efekt szklanki kranówki”. Roger Pallarols ze stowarzyszenia restauratorów Gremi de Restauració mówi wręcz o „spowolnieniu” i sezonach, które „są słabsze, niż powinny”.
Przyczyną są w dużej mierze zmiana nawyków konsumpcyjnych, wysoka inflacja w krajach pochodzenia turystów i rosnące ceny hoteli.