Szefowie największych organizatorów rejsów wycieczkowych przyznają, że klienci wykupują miejsca na statkach o wiele wcześniej niż kiedyś - informuje portal Skift. Nie jest jednak pewne, czy tak wczesne rezerwacje są opłacane dla organizatorów wypoczynku. Masowe wykupywanie wycieczek tuż po otwarciu systemów rezerwacyjnych utrudnia bowiem podnoszenie ich cen.
Prezes Royal Caribbean Cruises (RCC) Richard Fain mówi, że czasem odnosi wrażenie, że zbyt wczesna sprzedaż oznacza potencjalną stratę zysków. Zastanawia się, czy lepiej zyskiwać nowych klientów, czy podnieść ceny mniejszemu ich gronu. Również prezes Norwegian Cruise Line Holdings Frank Del Rio przyznaje, że jego firma stale zastanawia się nad tą kwestią. Jego zdaniem należy korzystać z obecnego popytu, podnosząc ceny na tyle, na ile godzą się na to klienci.
Analityk z firmy Morningstar Jaime Katz tłumaczy jednak, że sprzedaż z tak dużym wyprzedzeniem pozwala oszacować armatorom przyszłe przychody. Katz, powołując się na wypowiedzi szefów Norwegiana, wskazuje na jeszcze jedną korzyść – im wcześniej klienci zarezerwują rejs i wpłacą zaliczkę, tym więcej mają czasu, by uzbierać dodatkowe fundusze na wydatki na pokładzie.
Katz podaje, że Amerykanie rezerwują rejsy od 4 do 6 miesięcy przed terminem ich rozpoczęcia. Z danych Norwegiana wynika zaś, że rezerwacje dokonywane są z ponad 7-miesięcznym wyprzedzeniem.
Linie wycieczkowe z zasady zachęcają do wczesnych zakupów, oferując atrakcyjne ceny i dodatkowe korzyści. Im bliżej wypłynięcia, tym mniej promocji. Linie trzymają się tej zasady, nawet, jeśli oznacza ona ryzyko pozostania z pustymi kabinami.