Kos: Nie można było ustać na podłodze

Jestem w samym mieście Kos. O godzinie 1.35 w nocy nagle zaczęło się wszystko trząść tak, że nie można było stać na podłodze - opisuje jedna z pracowniczek PAP, spędzająca urlop na wyspie, na której w nocy miało miejsce silne trzęsienie ziemi

Publikacja: 21.07.2017 11:59

Kos: Nie można było ustać na podłodze

Foto: AFP

PAP

- Nie wiesz wtedy, co się dzieje, bo człowiek jest wyrwany ze snu - relacjonuje przez telefon Agnieszka Młoduchowska, która pracuje w Zespole Asystenckim Polskiej Agencji Prasowej.

Według amerykańskich służb geologicznych USGS trzęsienie miało magnitudę 6,7. Jego epicentrum znajdowało się między wyspą Kos na Morzu Egejskim a miastem Bodrum na wybrzeżu Turcji, a ognisko na głębokości 12 km pod dnem morskim.

- Wszystko się trzęsło: budynek, meble. Wszystko spadło ze ścian. Pootwierały się wszystkie szafki, powywalało się to, co było na meblach w pokoju - opisuje Młoduchowska. Według niej trwało to "dosłownie chwilę". - Takie naprawdę silne wstrząsy trwały może minutę-dwie - precyzuje. Jak dodaje, w czasie wstrząsów pozostała w budynku, choć wielu ludzi powychodziło na balkony i na zewnątrz budynków.

Jak wyjaśnia, "później nastąpił wtórny wstrząs, który już był mniejszy i dużo krótszy - trwał dosłownie kilka sekund". - I tak naprawdę te wtórne wstrząsy trwały do godziny 6 rano. Były bardzo delikatne. Później już miało się wrażenie, że wszystko się trzęsie - zauważa.

Młoduchowska jest na Kos od trzech dni, planuje zostać tu jeszcze tydzień. Mieszka w ośrodku, usytuowanym około kilometra od portu w Kos. Spytana, jak wygląda krajobraz po trzęsieniu, powiedziała: "Nie widać, żeby budynki były zniszczone aż tak bardzo. Niektóre są popękane, mają delikatne pęknięcia na murach. Jedna tawerna na nabrzeżu, przy plaży, jest zawalona. Prawdopodobnie to tam ktoś zginął, bo - jak się przeszłam - to tam była tylko jedna jedyna zawalona tawerna".

Według greckich władz w trzęsieniu ziemi co najmniej dwie osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych, w tym pięć ciężko. Ofiary śmiertelne to turyści z Turcji i ze Szwecji.

Według relacji pracownicy PAP "pozagradzane jest pół miasta, w niektóre miejsca nie można wjeżdżać", nabrzeże, gdzie stoją np. statki wycieczkowe do Turcji, jest zamknięte. - Jest tutaj duża twierdza i władze boją się, żeby się nie zawaliła - mówi Młoduchowska. Według niej część twierdzy się zawaliła i kamienie spadły na trzy samochody.

- Na ziemi rzeczywiście widać ślady trzęsienia ziemi - są szczeliny przy nabrzeżu do 5 cm; jest rozszczelniony chodnik - dodaje. - Natomiast na plaży ludzie już zaczynają rozstawiać leżaki - zauważa.

Spytana o to, jak sobie radzą służby, Młoduchowska odpowiedziała: "Widzę, że niektóre miejsca są pozagradzane, stoi policja; w jednym miejscu widziałam nawet wojsko - żołnierze nie wpuszczali na nabrzeże". Dodała, że wszystkie statki stoją w porcie i nikt do niego na razie nie wpływa.

Młoduchowska chciała też wejść na Plac Platana, gdzie jest Drzewo Hipokratesa i fontanna, i zobaczyć, czy coś się stało z tym zabytkiem przyrody. Ale - jak relacjonuje - "pan mi powiedział, że tam jest "disaster" (katastrofa), że nie może mnie wpuścić, bo gdyby się coś zawaliło, to on by miał problem".

Nazywany Drzewem Hipokratesa platan rośnie w centrum wyspy Kos, naprzeciwko meczetu, w miejscu nazywanym Placem Platana. Według podań został on posadzony przez samego Hipokratesa - najsłynniejszego starożytnego lekarza, uważanego za ojca medycyny, który często prowadził pod nim wykłady dla swoich uczniów. Jednak wiek drzewa oszacowano na 500-600 lat. Jest ono jednym z największych przedstawicieli tego gatunku w Europie.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10