Władze ECTAA obradowały na początku grudnia w Tunisie, pierwszy raz poza Europą. Choć jest to organizacja stowarzyszeń gromadzących touroperatorów z krajów Unii Europejskiej, zdecydowała się przyjąć także członków spoza tego kręgu geograficznego i politycznego. Do ECTAA zostały więc przyjęte Tunezyjska Federacja Biur Podróży (FTAV) i stowarzyszenie marokańskich biur podróży.
Dzięki przynależności do ECTAA kraje te mogą jeszcze mocniej zaistnieć w świadomości touroperatorów i agentów ze Starego Kontynentu, bo jak podkreśla Mohamed Ali Toumi, prezes FTAV, członkostwo w organizacji zbliża tunezyjską branżę do tego, co dzieje się na rynku europejskim.
– Przyjechaliśmy tu przede wszystkim, by wesprzeć Tunezję i odkryć ją jako kierunek turystyczny. Po dwóch dniach tu spędzonych uważamy, że jest to bezpieczny kraj – mówi Merike Hallik, prezes ECTAA.
Z kolei Michel de Blust, sekretarz generalny ECTAA, podkreślał, że Tunezja jest ofiarą zasady ograniczonego zaufania. – Doszło tu do dramatycznych wydarzeń, które dotknęły kraj, podobnie jak miało to miejsce w Paryżu, Nicei, Londynie czy Madrycie, ale jesteśmy przekonani, że obecna sytuacja - od prawie dwóch lat w Tunezji jest spokojnie - powinna skłonić państwa Unii Europejskiej do przeanalizowania swoich komunikatów, ostrzegających przed podróżowaniem do Tunezji. Touroperatorzy z Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii i Norwegii na to czekają. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko – mówi de Blust.
I dodaje, że zachęca polską ambasador w Tunezji wraz z jej kolegami z innych krajów Unii Europejskiej, by nie ostrzegali przed wyjazdami do Tunezji jako kraju, ale jedynie do obszarów tego państwa graniczących z Algierią i Libią. – Myślę, że ten pomysł został zaakceptowany. Nasza obecność w Tunezji, konferencja Tunisia 2020 i wizyta prezydenta kraju w Belgii to działania, które pomogą zmienić opinię nieprzychylnych krajów – konkluduje sekretarz generalny ECTAA.