Amerykanie obchodzą dziś święto pracy zwane za oceanem Labour Day. To nieoficjalny koniec sezonu letniego i dzień wolny, celebrowany zawsze w pierwszy poniedziałek września. Dziesiątki milionów Amerykanów czas ten spędza poza domem na krótkich wyjazdach.

Kongres Stanów Zjednoczonych w 1894 roku przegłosował specjalną ustawę, na mocy której w USA pierwszy poniedziałek września jest dniem honorującym pracę. Decyzje polityków poprzedziły jednak krwawe wydarzenia z Chicago w 1986 roku. Fala strajków w fabryce Pullmana została brutalnie zdławiona przez armię. W wyniku tych działań zginęło 17 robotników, a około 100 odniosło obrażenia. Dokładne dane nie są znane do dziś.

Według nieoficjalnych danych z przedłużonego weekendu skorzystało w tym roku około 40 milionów mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy wyjechali w tym czasie w podróż. Prawie 16 milionów z nich skorzystało z transportu lotniczego. Wielu Amerykanów zrezygnowało jednak z wypoczynku, który planowało spędzić na plażach Atlantyku. Na wschodnim wybrzeżu we znaki dał się bowiem tropikalny sztorm Hermine.