Z chwilą upadku biura podróży urząd marszałkowski uruchamia gwarancję touroperatora "przeznaczoną na zapewnienie kontynuowania wypoczynku lub powrót turystów do kraju". Gdy gwarancja jest za mała, marszałek sięga po pieniądze zgromadzone w Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym. Obydwa zabezpieczenia są opłacone przez samych touroperatorów - podkreśla Niewiadomski. Nie obejmują one natomiast - przypomina - turystów podróżujących indywidualnie lub z firmą, która nie jest zarejestrowana jako legalny organizator turystyki.
Zobacz też: "Urząd marszałkowski do turystów: Nie dać się zastraszyć hotelarzowi".
Dalej komunikat jak doszło do upadku Neckermanna, kładąc nacisk na to, że jego sytuacja finansowa była stabilna i regulował on swoje rachunki terminowo, a ogłoszenie niewypłacalności wynikało z powiązań kapitałowych z Thomasem Cookiem. Zarząd firmy "na zmieniającą się sytuację zareagował błyskawicznie - w ciągu godziny od uzyskania informacji o upadłości właściciela (...) zgłosił wniosek o niewypłacalności, dzięki czemu jeszcze tego samego dnia możliwe było wkroczenia do akcji urzędu marszałkowskiego i uruchomienie gwarancji ubezpieczeniowych".
"Godne podkreślenia jest sprawne działanie urzędu marszałkowskiego oraz pracowników Neckermanna, które skutkowało natychmiastowym uruchomieniem środków i ich wydatkowaniem tam, gdzie sytuacja była najtrudniejsza. Upadłość biura dotknęła turystów rozsianych po całym świecie: od Tajlandii, przez Seszele i Malediwy po Kubę czy choćby Czechy. Należało uwzględnić pomoc dla turystów wypoczywających w ramach typowych pakietów turystycznych czy też imprez z dojazdem własnym lub wykorzystaniem tanich linii lotniczych. Urząd marszałkowski miał o tyle ułatwione zadanie, że - jak podaje zarząd Neckermanna - loty były opłacone z góry, zatem środki z gwarancji ubezpieczeniowych zostały rozdysponowane głównie na opłacenie pobytu turystów w hotelach. To kluczowa sprawa, jako że zwykle w przypadku upadłości największym wyzwaniem jest zorganizowanie transportu turystów do kraju" - czytamy w komunikacie.
Mimo że klienci nie powinni odczuć żadnych niedogodności związanych z upadłością biura, byli wyrzucani z hoteli bądź zatrzymywani i zmuszani do opłacenia pobytu - opisuje dalej Niewiadomski. "Polska Izba Turystyki uważa takie działania za skandaliczne i niezgodne z prawem. Skoro - jak twierdzi Neckermann - wszystkie hotele miały zawarte z biurem kontrakty, na mocy których płatności miały być regulowane do 60 dni po powrocie klienta do kraju, próby wymuszenia tych płatności od turystów były nielegalne, także w świetle istniejących umów".
Prezes PIT zapowiada, że PIT "zamierza podjąć ten temat na forum europejskim, tak by w przyszłości podobne zdarzenia nie miały miejsca. (...) Obecny kryzys pokazał dojrzałość polskiej branży turystycznej widoczną w sprawnym działaniu urzędu marszałkowskiego, współpracy wszystkich zaangażowanych instytucji branżowych czy we wsparciu mediów branżowych. Zdaniem Izby, jest to sprawdzian regulacji, o których wprowadzenie zabiegała, sprawdzian, z którego cała branża turystyczna powinna wyciągnąć wnioski, mając na uwadze dobro klienta".