Od lutego 2013 roku, kiedy Emirates zainaugurowały połączenia Dubaj - Warszawa, linia przewiozła do i z Polski 400 tysięcy pasażerów.
— Wzrost pochodzi głównie z rynku chińskiego i koreańskiego, stamtąd przywozimy do Polski całe grupy, ale i Polacy latają coraz więcej. Teraz podstawiamy większy samolot i nasza oferta zwiększy się tygodniowo o 1722 miejsca . Na pokładzie B777-300 ER mieści się 360 pasażerów, podczas gdy A330 był w stanie przewieźć o 130 osób mniej — mówi Maciej Pyrka.
Korea i Japonia to dwa kierunki, na których zamierza od przyszłego roku rozwijać się LOT, otwierając połączenia z Tokio (w styczniu 2016 roku) i później do Seulu.
Zdaniem Macieja Pyrki nie ma tutaj zagrożenia konkurencyjnego dla polskiej linii, bo najtrudniej jest „rozruszać" jakiś kierunek, wzrost potem przychodzi sam. Trzeba też pamiętać, że LOT będzie przywoził pasażerów z Azji do Warszawy bezpośrednio, a Emirates z przesiadką w Dubaju. Przy tym Emirates liczą również, że LOT będzie im dowoził pasażerów do Warszawy z portów regionalnych, żeby mogli dalej polecieć przez Dubaj w świat.
Na trasach Warszawa - Dubaj średnie wypełnienie maszyn jest podobne jak na innych połączeniach Emirates i wynosi 78,8 procent. Z kolei Polacy najchętniej latają z Warszawy do samego Dubaju, albo przesiadają się na kolejny lot - na Mauritius, do Bangkoku, Kolombo i na Malediwy.