W coponiedziałkowym komentarzu do minionego tygodnia prezes Instytutu Andrzej Betlej zwraca uwagę na dwa wydarzenia, które mogą się odbić na turystyce wyjazdowej. Pierwsze to sobotnia katastrofa rosyjskiego samolotu z turystami wracającymi z Szarm el-Szejk, w której zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga – w sumie 224 osoby (czytaj więcej: "Katastrofa samolotu na Półwyspie Synaj").
Nie jest jasne, co było przyczyną katastrofy - zestrzelenie samolotu przez bojowników Państwa Islamskiego czy usterka techniczna. „Jedno wydaje się natomiast wysoce prawdopodobne, że jest to kolejna sytuacja, która zaszkodzi wizerunkowi Egiptu jako kraju bezpiecznego dla spędzania wakacji" – pisze autor. Ponowny spadek zaufania do Egiptu może wpłynąć na zmniejszenie liczby wyjazdów turystów rosyjskich i innych do tego kraju. Straci na tym egipska branża turystyczna. Zarazem ruch turystów z Rosji skieruje do relatywnie bezpiecznych i przystępnych cenowo krajów jak Bułgaria i Grecja. To z kolei może spowodować – tego Betlej już nie pisze, ale zdaje się sugerować – podwyżkę cen w hotelach, co odczuć mogliby polscy touroperatorzy.
Kolejnym ważnym wydarzeniem były wczorajsze przedterminowe wybory w Turcji. Według wstępnych wyników wygrała je rządząca w kraju partia AKP prezydenta Erdogana, uzyskując bezwzględną większość mandatów w parlamencie (zobacz: "Otwarta droga do sułtanatu?"). Jednocześnie prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), może znaleźć się poza parlamentem. W tej sytuacji opozycja może zacząć uciekać się do aktów przemocy, które z kolei miałyby istotny wpływ na postrzeganie Turcji ze wszystkimi tego konsekwencjami dla kierunków turystycznych wyjazdów, w tym również Polaków – ocenia ekspert.
Thomas Cook obniża ceny
Betlej zajmuje się też sytuacją jednego z największych koncernów turystycznych świata – Thomasa Cooka. Najwięksi organizatorzy na rynku niemieckim tracą powoli swoje pozycje rynkowe, podczas gdy średniacy zyskują klientów znacznie szybciej niż branża – przypomina co pisał dwa tygodnie wcześniej. Najbardziej energicznie na ten fakt zdaje się reagować koncern TUI, który postanowił zarzucić dotychczasowy cel, którym było osiągnięcie 5-procentowej rentowności na rzecz wysokiej dynamiki wzrostu. W planach ma on przyspieszyć tak znacznie, że za pięć lat ma uzyskać 25-procentowy udział w rynku niemieckim, co daje w przybliżeniu 10-procentową dynamikę wzrostu ("TUI Deutschland: Chcemy 25 procent rynku"). Drogą do tego ma być znacznie bardziej agresywna polityka cenowa, która zdaje się być widoczna również i na naszym krajowym rynku.
W szczególnie trudnej sytuacji stawia to Thomasa Cooka, którego straty udziałów rynkowych są znacznie większe niż rywala, a na dodatek wykazuje on poważne braki kapitałowe oraz nadal ma duże trudności z odzyskaniem rentowności.