Podatek obowiązuje na Maiqueta International w Caracas, największym wenezuelskim lotnisku. Powietrze w tym porcie lotniczym zostało wzbogacone ozonem. Minister transportu, generał major Herbert Garcia Plaza, pochwalił się, że Wenezuela jest jedynym krajem, który mógł sobie na to pozwolić. - W ten sposób - tłumaczy - podróżni są bezpieczni, bo wszystkie zarazki zginą w ozonie. Wenezuelczycy już teraz żartują, że niedługo będą musieli płacić podatek za przechodzenie przez ulicę.

Linie lotnicze nie są w stanie wywieźć z kraju swoich zysków. Kwota ta sięga już 4 mld dolarów. Rząd argumentuje, że pieniądze powinny zostać w Wenezueli, bo należą do Wenezuelczyków.

Linie amerykańskie i Lufthansa, a ostatnio także Air France KLM, znacznie ograniczyły loty do Caracas. Delta lata do stolicy Wenezueli raz w tygodniu. American Airlines, które nie są w stanie repatriować 750 mln dolarów, grożą całkowitym zawieszeniem lotów. Air Canada nie lata do Caracas od marca. Tony Tyler, dyrektor generalny IATA, oferował swoje usługi, jako mediatora między przewoźnikami a rządem w Caracas, ale bezskutecznie.