TUI: W trzy lata potroiliśmy biznes w Polsce

W tym roku przegonimy Itakę i będziemy największym touroperatorem w Polsce. To oznacza, że co trzeci klient biura podróży będzie naszym klientem – ogłosili na konferencji prasowej prezesi TUI Deutschland i TUI Poland

Aktualizacja: 10.07.2019 15:05 Publikacja: 10.07.2019 13:31

W konferencji w hotelu Radisson Blu wzięli udział Martin Riecken (z lewej), rzecznik koncernu, Marek

W konferencji w hotelu Radisson Blu wzięli udział Martin Riecken (z lewej), rzecznik koncernu, Marek Andryszak i Marcin Dymnicki

Foto: Filip Frydrykiewicz

Marek Andryszak, prezes TUI Deutschland (w strukturze koncernu podlega mu rynek polski) i Marcin Dymnicki, prezes TUI Poland, wystąpili wspólnie na konferencji prasowej w Warszawie. Podsumowali na niej ostatnie trzy lata działalności polskiej spółki. W tym czasie z trzeciego miejsca pod względem liczby klientów awansowała ona najpierw na drugie miejsce, wyprzedzając Rainbowa, a w tym roku sięgnie po tytuł największego touroperatora. Chociaż, jak przyznaje Dymnicki, na razie tylko w liczbie obsłużonych klientów. Nie jest bowiem jeszcze jasne, czy uda jej się wyprzedzić pierwszą pod tym względem Itakę, także w wielkości przychodów ze sprzedaży imprez turystycznych.

Zobacz ranking biur podróży

Jak mówił Dymnicki, w tym roku jego firma planuje wysłać na zagraniczny wypoczynek 950 tysięcy osób. O 110 tysięcy więcej niż w roku 2018. Itaka miała tymczasem w zeszłym roku 915 tysięcy klientów. - Przychodami prawdopodobnie zrównamy się z Itaką, sięgną one 2,5 miliarda złotych (TUI miał w 2018 r. 2,2 mld, a Itaka 2,5 mld złotych - red.)

Dymnicki opiera swoje wyliczenia na założeniu, że jego firma urośnie w tym sezonie kilkanaście procent. Ocenia zarazem, że cały rynek turystyki czarterowej nie tylko nie osiągnie takiego wyniku, ale wręcz może mieć 5 procent spadku, licząc rok do roku.

Szybsze wzrastanie w liczbie klientów niż w przychodach Dymnicki tłumaczy niższymi cenami niż ma konkurencja i tańszymi kierunkami, w których jest mocniejszy. - U nas duży udział mają w tym roku Turcja i Bułgaria, czyli te tańsze, a Itaka jest mocniejsza w Hiszpanii i Grecji – mówi.

Dominują Turcja, Grecja, Hiszpania

W tym roku w TUI najlepiej sprzedają się takie kierunki jak Turcja, Grecja, Hiszpania, Bułgaria i Egipt. Najmocniej rosną Turcja – o 50 procent, Tunezja – o 40 procent, Egipt – o 30 procent i Bułgaria – o 20 procent. Na podobnym poziomie do zeszłorocznego pozostają Grecja i Hiszpania.

TUI liczy też na lepszy wynik finansowy niż w zeszłym roku, kiedy to zarobił netto 33 miliony złotych. - Musimy jednak pamiętać, że w naszym biznesie wiele zależy od czynników, na które nie mamy wpływu, jak ceny ropy, kurs walut czy dostępność samolotów. Bankructwo w zeszłym roku linii czarterowej Small Planet, w której mieliśmy dobre ceny i dużą część naszych pojemności, spowodowało, że w tym roku tuorperatorzy mają – jak oceniam - o jedną, dwie maszyny mniej do dyspozycji, co siłą rzeczy oznacza dla nas wyższe ceny – wyjaśnia.

TUI Poland prowadzi już od kilku tygodni sprzedaż przyszłych wakacji, czyli sezonu 2020. - Nadal widać wyraźny wzrost zainteresowania klientów Turcją. Co druga rezerwacja dotyczy tego kraju. Zdarzają się sytuacje, które nas samych zaskakują, na przykład wczoraj sprzedaliśmy kilkaset wyjazdów na październik 2020 roku. Przyznam, że sam nie wiem, co będę robił w październiku przyszłego roku – relacjonował Dymnicki.

Jak mówił Andryszak, w całej Europie widać przesunięcie geograficzne kierunków wyjazdów. Więcej ludzi chce jechać do Turcji, Egiptu i Tunezji, a mniej do Hiszpanii, Portugalii i Grecji. Dzięki temu hotelarze w tych krajach opuszczają ceny. - Sami do nas przychodzą, widzą, że ich hotele nie zapełniają się tak jak planowali. I tak jak wcześniej co roku podnosili ceny średnio o 10 procent, tak teraz są skłonni opuścić, 5, 10 i 20 procent. To dobrze, bo to znaczy, że rynek wraca do normalności. Negocjujemy z nimi ceny jeszcze na obecny sezon letni i na kolejne – opowiada Dymnicki.

Żaden z prezesów nie chciał komentować informacji, że Wakacje.pl wysłały TUI wezwanie do zapłacenia 20 milionów złotych za przysporzenie nowych klientów. Żądanie miało być skutkiem wypowiedzenia jesienią zeszłego roku przez TUI Wakacjom.pl umowy agencyjnej. Nie chcieli też odpowiedzieć, czy jest możliwy powrót do współpracy obu firm. - Nie komentujemy naszych relacji z partnerami – brzmiała jedyna odpowiedź.

Czytaj: "Wakacje.pl kontra TUI. Stawka - 20 milionów złotych".

Jak wyjaśnił Marcin Dymnicki jego spółce udaje się uzyskiwać wzrost sprzedaży mimo rozstania się z potężnym agentem. - We wszystkich kanałach uzyskujemy wzrost, ale najdynamiczniej rośnie sprzedaż on line – mówił.

Z agentami czujemy się komfortowo

Dystrybucja wycieczek jest teraz w TUI Poland podzielona względnie równo na trzy części: sprzedaż własną (call center i własne salony), internet i sieć agentów niezależnych wraz z punktami prowadzonymi na zasadach franczyzy.

Najdynamiczniej rośnie sprzedaż on line. Szczególnie pomocna jest tu aplikacja na urządzenia przenośne. Jej użytkownikami jest już 600 tysięcy osób. Z relacji Dymnickiego wynika, że nie tylko chętnie wyszukują oferty, ale też od razu rezerwują wyjazdy i płacą za nie.

TUI w ciągu ostatnich 3 lat zwiększył liczbę własnych sklepów z 60 do 100. - I to nie jest jeszcze koniec, widzimy bowiem potencjał dla kilkunastu nowych punktów. Sięgamy teraz do mniejszych miejscowości, 50-tysięcznych i 100-tysięcznych. Zresztą, jak widać, cała nasza sprzedaż rośnie, dlatego chcemy rozwijać ten kanał dystrybucji – wyjaśnia.

Z 30 do 65 wzrosła też liczba franczyzobiorców. - Niektórzy otwierają drugie, trzecie i piąte biuro, a nawet dziesiąte – mówi prezes TUI Poland.

Firma współpracuje również z około 500 niezależnymi agentami turystycznymi. W tym z Travelplanet. - To jest stała liczba, nie przewidujemy jej rozszerzania. Czujemy się z nią komfortowo, uzupełnia inne kanały dystrybucji – mówi Dymnicki.

Zmartwienie - lotniska

Nie wszystko jednak idzie po myśli touroperatora. - Naszym największym zmartwieniem będzie w najbliższych latach ograniczanie ruchu czarterowego na Lotnisku Chopina w Warszawie. Nie sądzę, żeby klienci z Warszawy i północy Polski chcieli korzystać z lotniska w Radomiu. Raczej będą to Łódź, Modlin, a w wypadku mieszkańców południowej Polski - Katowice. Na tych lotniskach będziemy zwiększać nasze operowanie. Ale obawiam się, że wielu klientów w ogóle zrezygnuje z usług biur podróży i przesiądzie się na tanie linie lotnicze.

Obaj prezesi byli też pytani o zarzut zaniżania na masową skalę cen poniżej kosztów, jaki w zeszłym roku postawił im w głośnym liście Polski Związek Organizatorów Turystyki, skupiający największe polskie biura podróży. W odpowiedzi powtórzyli, co już padało w różnych wypowiedziach, że TUI Poland może sobie pozwolić na niskie ceny dzięki obniżonym kosztom dystrybucji ofert (duży udział on line). Marek Andryszak podał nawet, że polska spółka oszczędza względem innych podmiotów na rynku 2 procent na dystrybucji, co przy jej obrotach daje dziesiątki milionów złotych nadwyżki, którą TUI może „podzielić się z klientami”. - Mamy najtańszą dystrybucję na rynku zapewniał Dymnicki.

- Zajęcie pierwszego miejsca na polskim rynku bardzo nas cieszy. W TUI pracuje 750 osób, osiągnęliśmy to dzięki ich wysiłkowi, i oni mają prawo do satysfakcji, ale to nie znaczy, że będziemy eksploatować w promocji tytuł lidera. To nie leży w kulturze organizacyjnej naszej firmy. Poza tym dla klienta znaczenie ma głównie cena i relacja ceny do jakości. I na tym będziemy się skupiać – deklaruje Dymnicki.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"