– Dwa bombardiery Q400 najprawdopodobniej wynajmiemy już w najbliższych dniach. Do końca tego tygodnia potrwa praca nad najnowszą wersją siatki połączeń Eurolotu. Nie wykluczam, że niektóre trasy zostaną skasowane bądź zmieni się ich częstotliwość. Jest również prawdopodobne, że dodamy nowe kierunki – mówi Tomasz Balcerzak. – Poprzedni zarząd zakładał stratę 9 mln zł w roku 2013. Wyniki nie zostały jeszcze zaudytowane, więc nie wiadomo, jak było. Chcę, żeby w tym roku Eurolot był rentowny.
Kolejny pomysł Balcerzaka to rozważenie wejścia na rynek czarterowy, na którym nowy szef Eurolotu ma duże doświadczenie – pracował dla Centralwings i Enter Air.
Prezesowi zależy na jak najszybszym ustabilizowaniu współpracy z największym partnerem, którym jest LOT.
– Analizując wcześniejsze porozumienia między LOT-em a Eurolotem, można było odnieść wrażenie, że sąsiedzi „zza płota" przypominali trochę bohaterów kultowej komedii „Sami swoi". Zazwyczaj było tak, że do końca nie było wiadomo, czy umowa zostanie podpisana, czy nie. Brak współpracy z LOT-em byłby dla Eurolotu trudny, bo znikłby klient, który kontraktuje 50 proc. floty. Efektywne wykorzystanie takich maszyn jak Q-400 wyłącznie na potrzeby własnej siatki połączeń jest ogromnym wyzwaniem w dzisiejszych realiach lotniczego rynku – mówi analityk rynku lotniczego Krzysztof Moczulski.
Jego zdaniem współpraca jest niezbędna, zwłaszcza gdy Ryanair zapowiada kolejne trasy krajowe, stając do bezpośredniej konkurencji z Eurolotem.