Brytyjski przewoźnik usiłował zapobiec procesowi, argumentując, że przepisy federalne uniemożliwiają złożenie takiego pozwu, a składający go nie potrafili wykazać, że dopłaty nie dotyczyły kosztów paliwa. Sędzia sądu rejonowego w Brooklynie Raymond Dearie stwierdził jednak, że wnoszący pozew dostatecznie wykazali, że dopłaty nie były związane w rozsądny sposób z kosztami paliwa ani wyliczone na podstawie tych kosztów.

Pozew złożyło w sądzie 9 listopada czterech członków Executive Club, programu lojalnościowego British Airways. Członkowie programu zbierają punkty nazywane Acios, które można zamienić na bilety lotnicze. Czwórka stwierdziła w pozwie, że przewoźnik używał dopłat do paliwa jako sposobu zwiększenia przychodów, pobierał od członków programu po 100 dolarów za każdy „bezpłatny" bilet za punkty.

Podejmując decyzje o rozpatrzeniu ich skargi sędzia Dearie przytoczył dane statystyczne dostarczone przez autorów pozwu, które sugerują, że dopłaty do paliwa w British Airways w latach 2007 - 2012 „miały niewiele wspólnego i nie były oparte na zmianach cen paliwa". Przewoźnik we własnej analizie starał się wykazać korelację dopłat do cen ropy.

Sędzia przytoczył opinię, że przewoźnik nie stosuje dopłat jako zabezpieczenia przed zmiennym kosztami paliwa, a także twierdzenie jednego z powodów, że dopłata do biletu pierwszej klasy na lotnisku Heathrow w Londynie była większa od ceny biletu klasy ekonomicznej na ten sam lot.

Sprawa ta będzie mieć znaczenie precedensowe.