Minister lotnictwa cywilnego informuje, że od początku czerwca międzynarodowy port lotniczy w Kairze zamknie na cztery godziny dziennie większość pasów startowych. W ten sposób rząd chce zaoszczędzić na energii elektrycznej.

Od czasu obalenia rządu prezydenta Hosniego Mubaraka w 2011 roku przerwy w dostawie prądu stają się w Egipcie coraz częstsze. Dwa lata zawirowań politycznych wpłynęły na zmniejszenie dochodów z turystyki i spadek wartości pieniądza, powodując gwałtowny wzrost deficytu budżetowego. Nowi islamscy przywódcy starają się o kredyt z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jako że kraj nie ma pieniędzy na zakup paliwa, z którego wytwarzany jest prąd.

Egipski minister lotnictwa cywilnego mówi, że zamknięcie na cztery godziny pasów startowych nie powinno wpłynąć na zmniejszenie ruchu lotniczego, bo nie są one często używane. - Decyzja zapadła po dokładnej analizie częstotliwości lotów, która w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie się zmniejszyła - dodaje.

Niedobór ropy dotowanej przez państwo sparaliżował transport w wielu częściach kraju. Prawdopodobnie problemy paliwowe zwiększą się w sezonie letnim, kiedy Egipcjanie włączą swoje klimatyzatory. Wydatki na dopłaty do paliwa wynoszą w Egipcie około jednej piątej budżetu.

Według egipskiego rządu do końca czerwca deficyt budżetowy wyniesie 10,9 procent PKB przy założeniu, że reformy doprowadzą do ograniczania wydatków. Bez nich deficyt budżetowy może dojść do 12,3 procent.