W hotelach pod Warszawą zakwaterowała się spora część kibiców, którzy przyjechali na Euro 2012 i do warszawskiej Strefy Kibica dojeżdżają codziennie koleją. Zdaniem prezesa Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, mazowieckie hotele w okolicach Warszawy zajęte są w około 70 procentach.
Czy fanom piłki nożnej z Polski i zagranicy będzie się chciało zwiedzać przy okazji Euro atrakcje Mazowsza? – Liczymy na to, ale mamy także nadzieję, że ci ludzie do nas wrócą za rok lub nawet za kilka miesięcy – mówi prezes Jan Błoński i powołuje się na "efekt barceloński".
W stolicy Katalonii, po olimpiadzie, ruch turystyczny wzrósł kilkakrotnie na wiele kolejnych lat. – Mamy nadzieję, że Mazowsze osiągnie przynajmniej „efekt warszawski" (czyli wzrost o 10 – 15 proc.). I podczas Euro damy się poznać jako ciekawe miejsce w Europie – ocenia Błoński.
Mazowsze naprawdę ma się czym pochwalić. – To region bardzo zróżnicowany kulturowo. A powierzchniowo większy od niejednego państwa w Europie – zwraca uwagę marszałek Mazowsza Adam Struzik.
Problem jednak w tym, by zachęcić obcokrajowców i samych Polaków z innych regionów do przyjazdu do Płocka z najstarszą szkołą w Polsce, Pułtuska z najdłuższym rynkiem miejskim w Europie, do pływania żaglówką po Zalewie Zegrzyńskim, zamieszkania w gospodarstwie agroturystycznym niedaleko dzikich brzegów Wisły, Bugu, Pilicy lub choćby obejrzenia koncertu zespołu Mazowsze w Karolinie.