Brak śniegu, narciarzy i pieniędzy

Właściciele hoteli, kwater, wyciągów i wypożyczalni sprzętu sportowego w górach mają strach w oczach. U progu sezonu narciarskiego nie ma śniegu i jest za ciepło, by go zrobić armatkami

Publikacja: 19.12.2011 11:32

Brak śniegu, narciarzy i pieniędzy

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Zima to dla górskich miejscowości zwykle najlepszy sezon, w którym wypracowuje się zysk pozwalający przeżyć chude miesiące. Ten rok jest wyjątkiem. Brak śniegu rozkłada biznes turystyczny na Podbeskidziu. Obroty hotelarzy spadły nawet o 40 proc.

– Nie ma gości. Ludzie już nawet nie dzwonią – wzdycha Jolanta Lechowicz z biura kwater prywatnych Beskidy w Szczyrku. Biuro wydłużyło czas pracy do godz. 22, na turystów czeka kilka tysięcy miejsc.

Pojawiają się pierwsze obniżki cen pobytu na święta i sylwestra. – Nocleg w Boże Narodzenie można znaleźć już od 35 zł, a w sylwestra od 50 zł – mówi Lechowicz.

Zazwyczaj na kilka dni przed świętami hotele, pensjonaty i kwatery miały komplety, a restauracje i biznes narciarski – klientów. Ale np. w ubiegłym roku śnieg leżał już w listopadzie, a teraz o śniegu można jedynie pomarzyć.

– Czekamy przynajmniej na minusowe temperatury, żeby uruchomić armatki – mówi Stanisław Richter, prezes Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego, który za 13,7 mln zł kupił w tym roku od państwowej Gliwickiej Agencji Turystycznej ośrodek Czyrna-Solisko. To 22 km nartostrad wraz z wyciągami. Wszystko stoi.

SON zainwestował ogromne pieniądze w biznes: kupił między innymi 22 armatki (po 22 -  100 tys. zł za sztukę), poszerzył kilka tras.

Nawet jeśli przyjdzie mróz, z naśnieżaniem będzie kłopot, bo od kilku miesięcy nie padało. - W niektórych ujęciach na stoku wody po prostu nie ma. A my wydaliśmy prawie pięć milionów złotych na ich zbudowanie – tłumaczy Richter.

W Szczyrku działa tylko jeden 230-metrowy wyciąg Bartuś na Przełęczy Salmopolskiej (to sztucznie naśnieżany stok; ze względu na wysokość ok. 1000 m n.p.m. temperatura spada tam poniżej zera). Identycznie jest w Wiśle i Ustroniu, choć są tam dziesiątki małych wyciągów. – Narciarzy faktycznie nie ma – mówi Jan Poloczek, burmistrz Wisły. – Jak do Nowego Roku sytuacja się nie zmieni, będzie naprawdę źle.

Od dwóch tygodni na sztucznym śniegu można jeździć tylko w kilku miejscach: w Białce Tatrzańskiej, na Nosalu w Zakopanem, działa także Winterpol i Mieszko w Zieleńcu. W Szklarskiej Porębie w stacji Sudety Lift działa tylko Puchatek, natomiast w Karpaczu – Biały Raj, w Poznaniu – Malta Ski, w sumie  2 proc. wyciągów.

– Jest ciężko. Obroty spadły średnio o ok. 40 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym – przyznaje Klaudia Juchniewicz, kierowniczka hotelu Skalite. Znany hotel Klimczok, by przyciągnąć gości, wprowadził promocję na świąteczny weekend – gratis voucher do spa. W hotelach w Szczyrku masowego obniżania cen jednak nie widać. 20 proc. rabatu na sylwestra oferuje hotel Orzeł Biały, po ok. 500 zł mniej za kilka dni, w tym sylwester w eleganckim Elbrusie. – Obroty przedsiębiorców są mniejsze, ale sezon narciarski startuje de facto w święta, więc liczymy, że się coś ruszy – tłumaczy burmistrz Szczyrku Wojciech Bydliński.

Spadek obrotów zauważają pięciogwiazdkowe hotele, jak Belweder w Ustroniu i Gołębiewski w Wiśle. – U nas jest to w granicach ok. 10 proc. Przyczyny są trzy: kryzys, krótkie święta (sobota, niedziela i poniedziałek) i brak śniegu, co dla nas jest najmniejszym utrapieniem, bo mamy inne atrakcje, m.in. aquapark – wymienia dyrektor Gołębiewskiego Jarosław Brożyna.

Gołębiewski kryzysu się nie boi: – Po sylwestrze zjeżdżają do nas Rosjanie na prawosławne święta. Tysiąc gości przez dwa tygodnie, do ferii - wyjaśnia Brożyna.

Marzena Mielczarek, szefowa ustrońskiego Belwederu, nie ukrywa, że polskie góry zamiast uzależnić powodzenie biznesu od pogody, powinny oferować coś więcej niż tylko stoki. – Na przykład dawać coś luksusowego, jak termy, które otwiera Żywiec – mówi Mielczarek. Zwłaszcza, że po drugiej stronie gór coraz mocniej o polskich narciarzy zabiegają Słowacy.

Zima to dla górskich miejscowości zwykle najlepszy sezon, w którym wypracowuje się zysk pozwalający przeżyć chude miesiące. Ten rok jest wyjątkiem. Brak śniegu rozkłada biznes turystyczny na Podbeskidziu. Obroty hotelarzy spadły nawet o 40 proc.

– Nie ma gości. Ludzie już nawet nie dzwonią – wzdycha Jolanta Lechowicz z biura kwater prywatnych Beskidy w Szczyrku. Biuro wydłużyło czas pracy do godz. 22, na turystów czeka kilka tysięcy miejsc.

Pozostało 88% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek