Grecja pokazuje szanse na solidny zysk
Jak dalej zauważa autor, w minionych trzech tygodniach w biurach podróży wyraźnie wzrosły średnie ceny wycieczek do Grecji, średnio było to 144 złote. Jest to najprawdopodobniej związane z dość istotnym ograniczeniem programów wyjazdów do Grecji sygnalizowanym przez niektórych dużych organizatorów i chwilowej lub ostatecznej rezygnacji z ich organizowania przez dwóch mniejszych graczy, czyli specjalizującego się w tym kierunku biura 7islands i posiadającego w swoim programie istotny (blisko 40 procent) udział wycieczek do Grecji biura Net Holiday. Oba te podmioty łącznie miały prawie 5 procent udziału w ogólnej liczbie imprez turystycznych do Grecji – wylicza prezes Traveldaty.
I komentuje, że przykład ten pokazuje siłę wpływu ograniczeń programowych na średnie ceny wycieczek nawet w warunkach relatywnie słabej sprzedaży. Grecja sprzedaje się bowiem słabo, skumulowany spadek tego kierunku „może być szacowany na prawie 20 procent". W relacji rok do roku średni wzrost cen wakacji w Grecji wyniósł w minionym tygodniu już 162 złote, a zatem niewiele odbiega od rocznego wzrostu cen wyjazdów do Turcji, który osiągnął 185 złotych.
„Trzeba przy tym zaznaczyć, że tegoroczna sprzedaż Turcji ma się bardzo dobrze, a jej wzrost może być szacowany na ponad 35 procent. Równolegle silnie rośnie jednak też i podaż tego kierunku, dlatego więc, mimo znacznych różnic w dynamikach sprzedaży, roczne wzrosty cen na obu tych kierunkach stały się podobne".
Przykład Grecji – uważa Betlej - pokazuje pozytywne skutki samoograniczenia się i racjonalności zachowań organizatorów w warunkach znacznej nieprzewidywalności wielu czynników, mających w tym specyficznym przedwyborczym sezonie wpływ na popyt na zagraniczne wycieczki. Jeśli podobny mechanizm touroperatorzy zastosowali by w odniesieniu do innych kierunków, branża uzyskałaby szanse na osiągnięcie historycznie wysokiego zysku przewyższającego nawet dwukrotnie dotychczasowy najlepszy pod tym względem sezon 2016 roku, czyli około 300 milionów złotych.
Rodzina+ powinna dać efekt
W obecnym sezonie – pisze autor - istnieje duże prawdopodobieństwo ujawnienia się znacznego odłożonego popytu na wycieczki w okresie późnowiosennym i wakacyjnym, nieco podobnie jak miało to miejsce w roku 2016. Trzy lata temu i obecnie występuje ten sam element wspomagający taka tendencję w postaci dodatkowego strumienia pieniędzy. Wtedy było to 500+, a teraz ma być program socjalny Rodzina 500+ (500 złotych także na pierwsze dziecko).
Jak przypomina Betlej, w roku 2016 wypłaty były znacznie opóźnione i pieniądze popłynęły do rodziców dopiero w lipcu. Teraz wypłaty zaplanowane są na lipiec i powinny dotrzeć do adresatów bez zakłóceń. „Wydaje się, że organizatorzy powinni taki wariant rozwoju sytuacji brać pod uwagę i nie stosować prostego przesuwania w fazie (o trzy miesiące) zachowań konsumentów, gdyż warunki startu programu 500+ w roku 2016 i jego drugiej fazy w sezonie obecnym jednak się różnią".