Plany firma zamierza zrealizować na dwa sposoby. Po pierwsze, skupiając się na nowych rynkach, głównie w Azji, Ameryce Południowej i Europie Południowej, które wykazują duży potencjał rozwojowy. Po drugie, dzięki cyfryzacji.

Rozwój ma następować dzięki uruchomieniu sprzedaży touroperatorskiej na nowych rynkach źródłowych, które dziś funkcjonują w TUI jako miejsca wakacyjne. Należą do nich między innymi Hiszpania, Portugalia, Brazylia i Chiny. Koncern zamierza na nich działać przede wszystkim przez internet.

– TUI będzie jeszcze bardziej cyfrowe i jeszcze bardziej międzynarodowe – komentuje Joussen. – Rynki takie jak Azja i Ameryka Południowa to regiony, w których mocno rozwija się klasa średnia. Wraz z rosnącą zamożnością otwierają się nowe możliwości podróżowania i odkrywania świata. Na tych rynkach zamierzamy rozwijać naszą markę – dodaje prezes.

W czasie podsumowania wyników za pierwszy kwartał roku rozliczeniowego 2016/2017 TUI pochwaliło się wzrostem przychodów (EBITA) o 17 procent rok do roku. I choć firma zanotowała stratę, jest ona niższa niż rok wcześniej - 80,4 miliona euro w zeszłym roku wobec 66,7 miliona euro obecnie. Jak tłumaczy koncern, jest to typowy rezultat dla tego kwartału. W pierwszych trzech miesiącach roku obrót wzrósł o 8,5 procent, do 3,49 miliarda euro. Firma szacuje, że w tym roku przychód zostanie poprawiony o 10 procent (rok do roku). Dobre wyniki firma notuje przede wszystkim dzięki rozwianiu rejsów wycieczkowych, rozbudowie hoteli (głównie RIU) i dobrej sprzedaży w Europie Północnej. Koncernowi udało się też zaoszczędzić 5 milionów euro dzięki fuzji TUI AG i Tui Travel, do której doszło w 2014 roku.

W czasie zebrania akcjonariuszy, 14 lutego w Hanowerze, zaakceptowana została też decyzja o wypłaceniu rocznej dywidendy w wysokości 0,63 euro za akcję.