Jak zapewnia prezes Logos Travel Marek Śliwka, jego firma jest niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o jakość organizowanych podróży na Dziki Zachód. Jeśli ktoś chce być obsłużony w najlepszy sposób, objazd po legendarnym regionie powinien kupić właśnie u tego organizatora. – Oczywiście klienci mogą wynająć samochód i sami zwiedzić te miejsca. Ale z naszej symulacji wychodzi, że aby zobaczyć to, co pokazujemy w ciągu kilkunastu dni, musieliby na wycieczkę poświęcić miesiąc – wyjaśnia Śliwka.
Tajemnicą sukcesu jest tu doświadczenie, dzięki któremu udaje się wyprawy zorganizować tak, by w czasie, jakim dysponuje grupa, zmieścić dużo ciekawych do odwiedzenia miejsc. Właściciel zapewnia, że zazwyczaj do programu prezentowanego w katalogu, dokłada jeszcze około 18 - 20 procent atrakcji, co pozytywnie wpływa na ocenę klientów.
Japonia w górę, Brazylia w dół
Drugim kierunkiem pod względem popularności były w mijającym roku Australia i Nowa Zelandia. Dopóki nie doszło do trzęsienia ziemi w tej ostatniej, klienci pytali niemal nieustająco o wyprawy w ten region świata.
W Logosie Travel dobrze sprzedają się też podróże do dalekiej Azji – do Kambodży, Laosu, Japonii. – W Japonii pojawiły się w tym roku problemy. Ponieważ cały świat zaczął się interesować tym kierunkiem, który nie jest kojarzony z zamachami terrorystycznymi, hotele podnosiły ceny – wspomina Śliwka.
Zainteresowaniem cieszyły się też wycieczki na Antarktydę, z której, jak mówi Śliwka, ludzie wracają pełni wrażeń i podekscytowani. Choć niektórzy mogą uważać, że kontynent ten nie przyciąga niczym ciekawym, to jego zdaniem, krajobrazy są tam zachwycające a „cisza panująca na tych wielkich przestrzeniach staje się muzyką". Jednym z przegranych 2016 roku jest natomiast Brazylia, która nie miała dobrej prasy z powodu zagrożeń wywołanych wirusem Zika, ale też problemów natury politycznej, z jakimi zmagał się kraj.