Zmiany w zabezpieczeniach finansowych biur podróży okazały się niewystarczające. W tym roku upadły cztery biura podróży. Już wiadomo, że klientom Intertour najprawdopodobniej nie zostanie zwrócona pełna suma wpłacona na poczet wakacji, na które nie pojechali. W lepszej sytuacji są klienci Alfa Star i Digitur.
– Jeśli chodzi o Alfa Star, to zadecydował przypadek. Gwarancja została wyliczona na podstawie przychodów z 2013 roku. Natomiast w bieżącym roku firma ograniczyła swoją działalność ze względu na sytuację w Egipcie – mówi prezes Polskiej Izby Turystyki Paweł Niewiadomski. I dodaje, że z reguły przychody biur z każdym rokiem rosną, a to powoduje, że gwarancje proporcjonalnie maleją w stosunku do ich przychodów. Przypadek Alfa Star nie świadczy więc o wydolności systemu zabezpieczeń finansowych biur podróży, o którego zmianę Izba apeluje od lat.
Większość biur podróży wykupuje gwarancje na minimalnym wymaganym przez prawo poziomie. Potwierdzają to wyniki kontroli przeprowadzanych przez mazowiecki urząd marszałkowski (czytaj: "Mazowsze ujawnia: Gwarancje biur podróży są za małe"), w którym zarejestrowanych jest najwięcej organizatorów turystyki. Takie zabezpieczenie może nie wystarczyć na zwrot pełnych kwot. A zapewnienie pełnego zwrotu turystom nałożyło na Polskę unijne prawo.
– Problemem jest też czas oczekiwania na zwrot wpłaconych przez turystów kwot – przypoina Niewiadomski.
– Klienci Alfa Star mogą dostać pieniądze dopiero w 2017 roku. Po ogłoszeniu niewypłacalności trzeba poczekać na wygaśnięcie zabezpieczenia. Biorąc pod uwagę okresy, na które są zawierane umowy gwarancji, może to trwać prawie rok, chyba że wcześniej marszałek wyda decyzje o zakazie działalności – wyjaśnia radca prawny dr Piotr Cybula. I dodaje, że wówczas gwarancje wygasają od razu. Od tego momentu trzeba czekać kolejny rok. Tyle czasu mają klienci na zgłaszanie roszczeń. Dopiero później zostaje ułożona lista osób poszkodowanych i ustalona wysokość zwrotów (zobacz też: "Prawie dwa lata mogą czekać klienci Alfy na swoje pieniądze").