Odcięta od trzech miesięcy od głównej drogi dojazdowej wioska we francuskich Alpach wreszcie doczekała się reakcji władz. Do Le Grave w Wysokich Alpach przyjechał szef rządu Manuel Valls i obiecał pomoc. 10 kwietnia, Le Grave zostało odcięte od świata. Skały na stoku góry groziły zasypaniem i zmiażdżeniem tunelu - jedynej głównej drogi dojazdu.

Położona u stóp lodowca, znana narciarzom wioska przeżywała ciężkie chwile. Wymarłe uliczki, puste hotele i restauracje. Wynajęty śmigłowiec musi rano kursować jedenaście razy, by przewieźć ludzi do pracy.

Mer wielokrotnie apelował do regionu, do departamentów do władz centralnych o pomoc, bo taki transport kosztuje cztery tysiące euro dziennie. Do Le Grave w końcu przybył premier Manuel Valls. Obiecał, że wojsko pomoże w usuwaniu setek ton skał i ziemi tarasujących dojazd.