Demonstrujący domagali się odnalezienia 43 studentów, którzy zaginęli ponad sześć tygodni temu po manifestacji w miejscowości Iguala.

Setki studentów, nauczycieli i członków rodzin zaginionych manifestowały w Acapulco w stanie Guerrero. W ramach protestu na trzy godziny zablokowali lotnisko w turystycznej miejscowości, położonej nad Oceanem Spokojnym. Wcześniej pomiędzy manifestującymi a policją doszło do starć, w których zostało rannych około 10 funkcjonariuszy.

Prezydent Meksyku, pomimo powagi sytuacji, wyruszył w podróż do Chin i Australii, co spotkało się z krytyką lokalnych polityków i mediów. - To ogromny brak odpowiedzialności, żeby wyjeżdżać z kraju w obliczu tak poważnego kryzysu moralnego i politycznego - skomentował w dzienniku „La Jornada" Manuel Bartlett z Partii Pracy.

Zgodnie z ostatnimi informacjami podanymi przez prokuratora generalnego, policja przekazała grupę 43 studentów kartelowi Guerreros Unidos, który ich zastrzelił i spalił ich zwłoki. Tak wynika z zeznań trzech osób, zatrzymanych w sprawie. Nie przedstawiono dotychczas dowodów, w związku z czym oficjalnie studenci nadal uznawani są zaginionych.