Zdarzają się sytuacje, kiedy pasażer tak boi się podróży, że postanawia wysiąść już w powietrzu i usiłuje otworzyć drzwi samolotu. Kiedy indziej boksuje się z załogą, która odmawia podania kolejnego kieliszka wina.
Do napięć na pokładzie dochodzi często z powodu rozłożonego fotela sąsiada, oglądania przez niego ostrego porno na ekranie laptopa, czy niezastosowania się pasażera do polecenia zapięcia pasa podczas turbulencji.
Czasami wystarczy interwencja załogi, kiedy indziej swojego autorytetu musi użyć kapitan. Kiedy i to nie wystarczy pozostaje obezwładnienie trudnego pasażera, zawrócenie do portu wylotu, lub lądowanie na najbliższym lotnisku, gdzie na „klienta" czeka policja.
Nie zabierać podchmielonych
W marcu problemami, jakie mają załogi samolotów z niektórymi pasażerami zajmie się Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA). Tim Colehan, przedstawiciel tej organizacji, nie ma złudzeń, że przewoźnicy ustalą międzynarodowe przepisy regulujące uprawnienia personelu pokładowego w poskramianiu niesubordynowanych lub agresywnych pasażerów. Członkami IATA jest 220 linii lotniczych, w tym wszyscy przewoźnicy narodowi, czyli takie linie, jak m.in. Lufthansa, LOT, British Airways, czy Air France.
— Awantury na pokładach samolotów zdarzają się coraz częściej- mówi Colehan. Według danych IATA w ciągu ostatnich czterech lat liczba takich incydentów wzrosła 12-krotnie z 500 do 6 tysięcy. A wiele sytuacji nie zostaje zgłoszonych.