Franz jest w szwajcarskiej firmie dobrze znany, bo od 2011 roku zasiada w jej radzie nadzorczej. Ma zostać wybrany na stanowisko szefa szwajcarskiego giganta dopiero 4 marca 2014. Ale pod warunkiem, że Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Roche pozytywnie oceni jego kandydaturę. Przy tym jego kontrakt w linii lotniczej wygasa dopiero 31 maja 2014 i zanim odjedzie musi pozamykać wiele spraw w Lufthansie. Wiadomo natomiast z całą pewnością, że tego dnia ustąpi prezes Roche Franz B. Humer, bo idzie na emeryturę.
Nie wszystko jest jednak na 100 procent pewne, ponieważ rodzina Hoffman-Oeri, do której należy pakiet większościowy akcji (50,01 proc.) kilkakrotnie podkreślała, że na stanowisku zwolnionym przez Franza Humera najchętniej widziałaby kogoś z samej firmy, nie mówiąc o tym, że kandydat powinien również mieć doświadczenie w branży farmaceutycznej.
Dla Christopha Franza przejście do Roche to z pewnością szansa na wyższe zarobki i możliwość osiedlenia się w Szwajcarii, gdzie pomieszkiwał od czasów, kiedy był prezesem narodowego przewoźnika, Swissa. W Szwajcarii mieszka jego żona i pięcioro dzieci.
Dla Lufthansy odejście Franza to poważny problem. Wcześniej jego szef — Wolfgang Mayrhuber wysłał go, żeby poterminował w Swissie i nauczył się zarządzania linią lotniczą. Przygotował Franza do roli następcy.
Franz spełnił oczekiwania w stu procentach. Tyle, że Mayrhuber nie mógł wiedzieć, że jego podopieczny tak zakocha się w Szwajcarii i Szwajcarach, że naukę zechce spożytkować w farmacji.