Na środę zaplanowano strajk sektora publicznego w obronie emerytur, w którym ma wziąć udział około 2 mln ludzi. W tym pracownicy służb oczyszczania miasta, robotnicy budowlani, nauczyciele, część personelu medycznego. Premier David Cameron zaapelował do rodziców, by w środę zabrali dzieci do pracy, bo szkoły nie zapewnią im opieki. Według brytyjskich władz koszty strajku mogą sięgnąć nawet pół miliarda funtów.
Z poodu strajku pracowników kontroli granicznej ucierpi transport lotniczy, w tym przede wszystkim dwa największe stołeczne lotniska — Heathrow, przez które codziennie przewija się 180 tysięcy pasażerów, Gatwick i City.
Właściciel Heathrow i kilku innych lotnisk w Wlk Brytanii,BAA, poinformował linie lotnicze, że stara się zminimalizować straty, ale na lotniskach wystąpią duże utrudnienia. Jeśli nie dojdzie do porozumienia ze związkowcami, podróżni będą narażeni nawet na 12-godzinne oczekiwanie w kolejce do kontroli dokumentów. Kłopoty będą też mieli pasażerowie ze strefy Schengen, bo Wielka Brytania do niej nie należy i kontroluje dokumenty wszystkim.
Dyrektor lotniska Heathrow, Normand Boivin, wystoswoał do linii lotniczych pismo, w którym uprzedza, że lotnisko nie będzie mogło przyjąć tylu podróżnych, co zazwyczaj, a tych którzy wylądują czekają wielogodzinne kolejki. Radzi więc przewoźnikom, by nie zapełniali samolotów więcej niż w połowie.
„Nie przewidujemy zmian w rozkładzie lotów, ale zwróciliśmy się do przewoźników, aby 30 listopada ograniczyli wypełnienie w rejsach międzynarodowych do 50 proc." — napisał.