Dorota Ostalska i Krzysztof Majda są menedżerami z działu produktu Neckermanna, który 25 września ogłosił niewypłacalność. Ostalska odpowiadała w nim za tak zwany dojazd własny, w tym za kierunki alpejskie, dla narciarzy. W turystyce pracuje od 13 lat, po studiach z turystyki i rekreacji na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie zaczynała jako pilot wycieczek i instruktor snowboardu. Specjalnością Majdy są z kolei Grecja i Bułgaria. Majda ma doświadczenie ponad 20-letnie. Większość tego czasu spędził jako pracownik koncernu Thomasa Cooka, w tym jako pilot i rezydent. Formalnie oboje są jeszcze do końca miesiąca pracownikami Neckermanna.

Spółkę touroperatorską założyła Ostalska. W Signal Idunie uzyskała na początek minimalną gwarancję 25 tysięcy euro i zgłosiła działalność w mazowieckim urzędzie marszałkowskim. - Jestem więc pełnoprawnym touroperatorem - mówi. - Mam też pierwsze umowy z agentami, a nawet pierwsze rezerwacje. Napływają do nas dziesiątki zgłoszeń od agentów, którzy chcą z nami współpracować. Nie mamy nawet strony internetowej, wszystko opiera się na zaufaniu do nas, procentują nam wieloletnie kontakty z ludźmi.

Skąd pomysł na własne biuro? - Po upadku Thomasa Cooka wszyscy znaleźli się w trudnej sytuacji - i hotelarze, i agenci turystyczni. Nie było co czekać - mówi Ostalska. I dodaje, że chce wykorzystać wieloletnie doświadczenie i kontakty z hotelarzami z Włoch i Austrii.

Jak mówi, na początek postanowili z Majdą sprzedawać produkt, który nie wiąże się z ryzykiem finansowym, czyli noclegi dla narciarzy. - Mamy pełny przekrój standardu - od apartamentów dwugwiazdkowych do pięciogwiazdkowych hoteli ze spa i all inclusive - zapewnia. Przyznaje, że produkt jest znany zarówno klientom, jak i agentom z oferty Neckermanna.

W przyszłości myśli o rozszerzeniu produktu na inne kraje, w tym na Bułgarię. Nadal jednak będzie to dojazd własny.