Grecy cenią polskich turystów

Turystów zaskakuje, że w Grecji żyje się wolniej i taki styl życia, zwany tu siga siga, jest możliwy. Staramy się zaszczepić klientom ten styl na wakacje – twierdzi licencjonowany przewodnik po tym kraju, szef rezydentów w biurze podróży Grecos Holiday Marcin Pietrzyk

Publikacja: 11.05.2018 07:06

Marcin Pietrzyk od 20 lat mieszka w Salonikach. Jest greckim przewodnikiem, członkiem zarządu Związk

Marcin Pietrzyk od 20 lat mieszka w Salonikach. Jest greckim przewodnikiem, członkiem zarządu Związku Przewodników Salonik i Północnej Grecji. Pracuje w biurze podróży Grecos Holiday jako szef rezydentów i pilotów. Autor subiektywnego przewodnika „Grecja po mojemu".

Foto: archiwum prywatne

Anna Kłossowska: Jakie są pierwsze skojarzenia polskiego turysty z Grecją?

Marcin Pietrzyk: Dobre jedzenie, ciepło, słońce i uśmiechnięci ludzie. Dopiero na dalszych miejscach wymieniane są zabytki. Z identycznym postrzeganiem Grecji stykam się też zresztą podczas rekrutowania nowych rezydentów do naszego biura. Gdy pytam ich o skojarzenia, dostaję właśnie taką odpowiedź. Brak wiedzy o historii starożytnej nie jest chyba przy tym winą młodszych pokoleń, ale wynika z gorszej edukacji szkolnej niż za moich czasów. Gdy 20 lat temu wsiadałem do autokaru, mogłem śmiało rozpocząć objazd Grecji od nawiązania do „Mitologii" Parandowskiego – dziś turyści nie wiedzą nawet, kto to był Parandowski. Oprowadzając więc wycieczki, na początek wyjaśniam najprostsze rzeczy. Ale jaką mam po kilku dniach satysfakcję, kiedy moi turyści odróżniają już kolumnę dorycką od korynckiej! Warto jednak dodać, że brak wiedzy o starożytności jest teraz zjawiskiem powszechnym. Na to samo zwracają uwagę koledzy po fachu z innych krajów: z Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.

Czy nasi rodacy przedkładają „plażing" i „shopping" z ewentualnym selfie na tle Akropolu nad poznawanie antycznej kultury?

Generalnie podzieliłbym turystów znad Wisły na dwie kategorie. Ci „wczasowi" chcą wypocząć w dobrym hotelu, opalać się na plaży, dobrze zjeść, zrobić zakupy i ewentualnie pojechać na jedną wycieczkę.

Ale są też turyści wybierający wycieczki objazdowe – nastawieni na zwiedzanie i bardziej świadomi wartości miejsc, które zobaczą. Cieszy mnie, że Polacy teraz bardzo dużo podróżują, wybierając się za granicę nawet kilka razy w roku. Mają zatem większe doświadczenie i obycie w świecie. Coraz dokładniej analizują programy wycieczek i potrafią ocenić, czy obfitują one w atrakcje, które ogląda się pobieżnie, czy też oferują mniej punktów, ale za to pokazywanych dokładniej. Ja, układając program, wybieram tę drugą koncepcję. Wolę na przykład zaprowadzić grupę do dobrego muzeum, gdzie więcej się dowie o kulturze i życiu codziennym starożytnych Greków, niż do kiepskich wykopalisk archeologicznych. W Grecji starożytne zabytki są bowiem stosunkowo słabo zachowane, toteż aby nimi zainteresować odwiedzających, trzeba mocno poruszyć wyobraźnię własną i grupy.

Kochamy Grecję, a Greków?

Lubimy się z Grekami i dobrze dogadujemy, szczególnie jeśli przyjeżdżamy bez uprzedzeń. Ale wśród turystów pierwszy raz odwiedzających Grecję pokutują stereotypy. Denerwuję się, gdy słyszę, że Grecy to leniwi bałaganiarzami, że przejedli unijne dotacje, bo otrzymywali 14. i 15. pensje i jakieś dodatki, na przykład za brak windy w biurze. Dlatego zawsze staram się grupie, którą oprowadzam, przedstawić, jak naprawdę wygląda sytuacja i życie w Grecji.

Z tymi stereotypami oraz z tym, że Polacy są teraz zamożniejsi, wiąże się lekceważący stosunek do Greków. Zadzieramy nosa.

A co Grecy myślą o nas, jak nas oceniają?

Mieszkam w Grecji od 20 lat i nigdy nie słyszałem złego słowa na nasz temat. Grecy podkreślają, że nasze narody nigdy nie toczyły ze sobą wojen. Chwalą naszą pracowitość – w latach 80. i 90. ubiegłego wieku wielu Polaków przyjeżdżało do Grecji do pracy; pokazali się oni z jak najlepszej strony.

Grecy dostrzegają też zmianę jakościową w naszym podróżowaniu. Kiedyś przyjeżdżaliśmy tutaj autokarami przez pół Europy z walizkami pełnymi jedzenia i zatrzymywaliśmy się w najtańszych hotelach, aby jak najwięcej zwiedzić. Potrafiliśmy też wynosić jedzenie z restauracji na drugie śniadanie. Teraz ten proceder ma miejsce rzadko, tylko wtedy, gdy jakieś biura podróży organizują wycieczki „po kosztach". Generalnie nocujemy w najlepszych hotelach i stołujemy się w najlepszych restauracjach, nie patrzymy na ceny w karcie, wybieramy dobre wino do posiłku. Ta zmiana robi na Grekach ogromne wrażenie. Nierzadko słyszę opinię: wy już nas przeskoczyliście gospodarczo! Polski turysta jest klientem, z którym się tutaj liczą, i opinia o nim jest bardzo dobra.

Jako specjalista od Grecji Grecos Holiday ma w ofercie 18 greckich kierunków. To jest wprawdzie najwięcej chyba ze wszystkich biur podróży, ale czy to wyczerpuje możliwości Grecji?

To, co mamy w Grecosie, stanowi jedynie część bogactwa, jakie oferuje Grecja. Jako biuro mamy do odkrycia wiele wysp i regionów w Grecji kontynentalnej, dlatego nie boimy się o pracę, bo wystarczy jej nam na lata. Ale wypromowanie nowego kierunku jest niełatwym zadaniem. Gdy na przykład włączyliśmy do oferty południowy Peloponez, Skiatos i Kefalonię, dla klienta były to nazwy wręcz egzotyczne. Musiało minąć trochę czasu – rok, dwa lata – żeby stały się rozpoznawalne.

 

Kilka lat temu na Lesbos byłem świadkiem rozmowy rezydentki z klientką, która składała reklamację. Kobieta skarżyła się, że agent, który sprzedawał jej wycieczkę w Polsce, obiecał jej pobyt w średniowiecznym miasteczku z plażami kamienistymi na zachodzie i piaszczystymi na wschodzie. Domyśliłem się, że klientka mówi o Rodos. A to znaczy, że agent się pomylił i sprzedał jej wyjazd na Lesbos, posługując się opisem innej wyspy. Dlatego w Grecosie dokładamy starań, aby dobrze wyszkolić sprzedawców. Wracając do zasadniczego pytania, jest wiele wysp nieodkrytych jeszcze przez Polaków, na przykład na archipelagu Cykladów, gdzie poza Santorini, Mykonos i Ios nie wozimy turystów. Podobnie żaden touroperator w Polsce nie oferuje wyjazdów na inne wyspy Dodekanezu niż na Rodos i Kos. Inna rzecz, że teraz i tak wszyscy chcą jechać na Rodos i Kretę. Trudno byłoby kogoś przekonać do wybrania innej wyspy.

My i tak niejako edukujemy klientów. Jeżdżąc z nami systematycznie, od lat poznają Grecję. Takim przygotowanym klientom, kochającym Grecję i chcącym wciąż poznawać nowe jej zakątki, oferujemy mniej popularne kierunki, dokąd wysyłamy nie dziesięć samolotów tygodniowo, ale jeden lub dwa. Również na kontynencie, w części zachodniej, jest sporo do pokazania, zwłaszcza że tam turystyka dopiero się rodzi wraz z rozwojem infrastruktury drogowo-hotelarskiej.

Grecy żyją w tempie siga siga. Czy będąc turystą, można samemu poczuć zalety tego stylu życia?

Mimo że kraj się zmienił w ciągu ostatniej dekady z powodu kryzysu, a sami Grecy przestali być rozrzutni, bo zabrano im połowę wynagrodzenia, to nadal chodzą na kawę do kawiarni czy tawerny, spotykają się z przyjaciółmi, aby razem spędzać czas na leniwych pogawędkach w dzień wolny od pracy.

Turystów zaskakuje, że w Grecji żyje się wolniej i taki styl życia, zwany tu siga siga, jest możliwy. Grecos Holiday, który zaczerpnął owo siga siga do swojej reklamy, stara się zaszczepić klientom ten styl na wakacje. Na przykład program wycieczki fakultatywnej zaczynamy od przystanku na kawę, co jest okazją nie tylko do delektowania się tym napojem, ale też do przyjrzenia się zwolnionemu tempu życia. Podczas przechadzki po mieście nasi turyści mogą zaobserwować, jak Grecy uprawiają voltę, czyli swój sposób spacerowania. A wieczór grecki jest kilkugodzinną okazją do celebrowania posiłku i rozmów, jak to robią Grecy.

O co najczęściej pytają pana turyści? Co ich zdumiewa?

Chcieliby wiedzieć, która wyspa jest najpiękniejsza, gdzie są najpiękniejsze plaże, która część Grecji jest najbardziej urokliwa. Nigdy nie potrafię odpowiedzieć na takie pytania, bo ten kraj ma różne oblicza i tysiące takich miejsc. Dziwią się natomiast, że w kawiarniach na stołach nie ma cukierniczek i że składając zamówienie, trzeba określić, czy i na ile kawa ma być słodka. Nie rozumieją też, że szklaneczka wody podawana z kawą służy do przepłukania gardła. I nie mogą uwierzyć, że czarne i zielone oliwki pochodzą z tego samego drzewa.

Pytania nie całkiem na miejscu

Czy do klasztorów w Meteorach będziemy wciągani w koszach? Szpilki sobie połamię!

Dlaczego w Grecji nie serwują ryby po grecku?

Czy w Grecji martwych wrzuca się do morza?

Dlaczego w Grecji wieją wiatry?  To przeszkadza w wypoczynku, a w biurze nie było informacji o tym.

Rezydent na lotnisku: Witamy na Rodos! Klienci: A mieliśmy przylecieć do Grecji!

Wywiad ukazał się 20 kwietnia w dodatku do "Rzeczpospolitej" "Wakacje z biurem podróży".

Anna Kłossowska: Jakie są pierwsze skojarzenia polskiego turysty z Grecją?

Marcin Pietrzyk: Dobre jedzenie, ciepło, słońce i uśmiechnięci ludzie. Dopiero na dalszych miejscach wymieniane są zabytki. Z identycznym postrzeganiem Grecji stykam się też zresztą podczas rekrutowania nowych rezydentów do naszego biura. Gdy pytam ich o skojarzenia, dostaję właśnie taką odpowiedź. Brak wiedzy o historii starożytnej nie jest chyba przy tym winą młodszych pokoleń, ale wynika z gorszej edukacji szkolnej niż za moich czasów. Gdy 20 lat temu wsiadałem do autokaru, mogłem śmiało rozpocząć objazd Grecji od nawiązania do „Mitologii" Parandowskiego – dziś turyści nie wiedzą nawet, kto to był Parandowski. Oprowadzając więc wycieczki, na początek wyjaśniam najprostsze rzeczy. Ale jaką mam po kilku dniach satysfakcję, kiedy moi turyści odróżniają już kolumnę dorycką od korynckiej! Warto jednak dodać, że brak wiedzy o starożytności jest teraz zjawiskiem powszechnym. Na to samo zwracają uwagę koledzy po fachu z innych krajów: z Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive