Oprócz 500 tysięcy rupii (30 euro) za 30-dniową wizę do Indonezji podróżni będą musieli dodatkowo zapłacić za wjazd na wyspę 150 tysięcy rupii (około 9 euro). Ten podatek turystyczny będzie dotyczyć wszystkich bez wyjątku, w tym dzieci. Każdy, kto wybierze się na sąsiednie wyspy, jak popularne Gili, Lombok czy Jawa, a potem będzie chciał wrócić na Bali, zapłaci ponownie. Można jednak będzie bez dodatkowej opłaty popłynąć na należące do prowincji Bali wysepki Nusa Penida, Nusa Lembongan czy Nusa Ceningan.
Czytaj więcej
Na plaży popularnej wśród surferów Kuta Beach na Bali pracuje prawie 1200 handlarzy, to o wiele za dużo - uważają lokalne władze i zapowiadają ograniczenia.
Władze przekonują, że opłata jest konieczna, żeby zebrać pieniądze na ochronę wyjątkowej przyrody i kultury wyspy, którym zagraża masowa turystyka. - Turystyka wniosła oczywiście pozytywny wkład [w rozwój gospodarczy] zarówno samej Bali, jak i całej Indonezji, ale niesie też duże negatywne konsekwencje – wskazuje cytowany przez media gubernator wyspy Wayan Koster. Największym problemem jest rosnący chaos komunikacyjny i wywóz śmieci.
Władze obiecują, że zbieranie pieniędzy na lotnisku Ngurah Rai będzie przebiegać sprawnie. Nawet, w szczycie sezonu, kiedy ląduje tam 15 tysięcy ludzi dziennie. Do poboru podatku - można będzie płacić kartą kredytową - ma zostać oddelegowanych dwudziestu urzędników. Wtedy, według szefa lokalnego urzędu ds. turystyki Tjoka Bagusa Pemayuna, proces ten powinien zająć nie więcej niż 23 sekundy na osobę. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie można też płacić online, z góry.
Czytaj więcej
Po kilku gorszących incydentach władze indonezyjskiej wyspy Bali zamierzają wydać przewodnik po zasadach odpowiedniego zachowania dla turystów. Chcą, by goście bardziej szanowali lokalne zwyczaje i kulturę.