Ostatecznie tuż przed szczytem wyjazdów, czyli dwa tygodnie temu ceny zamiast dalej rosnąć spadały, a wiele osób zdecydowało się na wyjazd zagranicę, na przykład do Egiptu, gdzie wprawdzie na nartach raczej się nie pojeździ, ale pogoda na pływanie i plażowanie jest gwarantowana. W tej sytuacji, tak jak i w zeszłym roku, turyści wybierali w czasie ferii kierunki mniej zależne od pogody: Kraków, Wrocław czy Poznań. Dalej były to jednak 2-3-dniowe wypady.
– Nie oznacza to, że ruch w górach ustał, był jednak zależny od krótkoterminowych prognoz pogody – mówi ekspert portalu Noclegi.pl Grzegorz Kołodziej. – Kiedy synoptycy zapowiadali na weekend dobre warunki narciarskie, liczba zapytań i rezerwacji lawinowo rosła. Ale i tak w przeciwieństwie do poprzedniego roku w czasie całych ferii wolnych miejsc w nawet tak tradycyjnie obleganych miejscowościach jak Zakopane, Karpacz czy Wisła nie brakowało – dodaje.
Przy tym turyści najczęściej decydowali się na pobyty 4-5-dniowe. Ostatecznie górale nie mieli sezonu marzeń, słabo było też na sztucznie naśnieżanych stokach mazurskich.
ZOBACZ TAKŻE: To będą drogie ferie. Najwięcej zapłaci Warszawa
Rezerwacji było mniej, ale niewiele zmieniło się w rankingu najbardziej popularnych miejscowości na ferie. – Co szósta rezerwacja w naszym portalu w okresie ferii dotyczyła Zakopanego – mówi Kołodziej. Kolejne miejsca zajęły Wisła, Karpacz, Kraków i Kościelisko. A najwięcej pieniędzy turyści zostawili gospodarzom w Kościelisku. Średnia cena noclegu za noc za osobę wynosiła tam 104 złote, podczas gdy w Zakopanem 85, a w Wiśle 65 złotych. To mniej niż szacowali eksperci pod koniec ubiegłego roku, gdy synoptycy zapowiadali znaczne lepsze warunki pogodowe.