Prezes Travco-Group, firmy obsługującej turystów w Egipcie, do której należą też hotele sieci Steigenberger, twierdzi, że zakwaterowanie w Egipcie kosztuje tyle, co w 2011 roku, czyli w czasach przed kryzysem, spowodowanym buntem przeciwko dyktatorskim rządom Husniego Mubaraka, niestabilnością  polityczną i zamachami terrorystycznymi. Do dziś władze Rosji nie zezwoliły na loty czarterowe do kurortów nad Morzem Czerwonym, po tym jak wstrzymały je po zamachu na rosyjski samolot lecący z Szarm el Szejk do St. Petersburga w 2015 roku. Dopiero w kwietniu tego roku uruchomione zostały połączenia regularne z Moskwy do Kairu. Od czasu wspomnianej katastrofy lotniczej na Półwysep Synaj nie latają też Brytyjczycy.

Travco, który jest nie tylko właścicielem 40 obiektów, ale też agentem obsługującym w Egipcie klientów TUI, twierdzi, że podniósł ceny na zimę od 30 do 35 procent w porównaniu z zeszłym rokiem. To najwyższe podwyżki wprowadzone przez firmę w ciągu ostatnich 7 lat. – Liczba rezerwacji na nadchodzący sezon zimowy jest obiecująca – mówi el Chiaty i dodaje, że szczególnie dobrze oferty sprzedają się w Niemczech, we Włoszech, w Polsce i na Ukrainie.

Obecnie średni wskaźnik obłożenia w obiektach należących do Travco wynosi ponad 80 procent. Wyjątek in minus stanowi Szarm el Szejk. Jak szacuje el Chiaty, udział jego firmy w rynku przyjazdów z Polski, Belgii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Ukrainy i Austrii wynosi od 15 do 20 procent.

Przychody z turystyki w Egipcie wzrosły w pierwszej połowie tego roku o 77 procent rok do roku i wyniosły 4,8 miliarda dolarów. W tym czasie kraj odwiedziło o 41 procent więcej turystów (nieco ponad 5 milionów).