Jak mówi prezes Grupy TUI Fritz Joussen w wywiadzie dla dziennika „Rheinische Post”, w Szwecji, Norwegii czy w Danii jego firma sprzedaje swoje oferty już tylko przez internet. – Tylko jeszcze w Niemczech duże znaczenie mają jeszcze tradycyjni agenci turystyczni. Touroperatorzy muszą podtrzymywać z nimi współpracę, chociaż taka dystrybucja jest droższa – zauważa.

Joussen podkreśla, że TUI ma być firmą cyfrową. – Liczba rezerwacji internetowych rośnie co roku o około 20 procent – zapewnia. Obecnie ponad 1,4 miliona Niemców korzysta z sekcji „Mój TUI” na stronie touroperatora. Do tego dochodzi około 150 tysięcy ofert wycieczek, rejsów łodziami, propozycji nurkowania czy zwiedzania na rowerach w 1,1 tysiącu miast, które można wyszukać na internetowej platformie Musement. Koncern kupił ją w zeszłym roku. W planach znajduje się zintegrowanie jej z aplikacją TUI.

Już dziś koncern sprzedaje w wakacyjnych miejscach 5 milionów wycieczek. Dzięki rozbudowaniu systemu może stać się największą na świecie w pełni cyfrową firmą, oferującą usługi zwiedzania i spędzania wolnego czasu. Według prezesa 21 milionów klientów koncernu rocznie to wielki potencjał – wystarczy, że na każdym firma zyska 20 euro dodatkowego przychodu. W tym segmencie marża jest o wiele większa niż ta, którą można uzyskać w wypadku klasycznych produktów touroperatorów, bo wynosi 35 procent.

Kolejnym pomysłem na przechodzenie do sprzedaży przez internet jest oferowanie klientom rezerwowania wybranego pokoju w hotelu, w którym mają odpoczywać. Już jedna trzecia gości z obiektów, w których firma testuje taką usługę korzysta z niej – ujawnia prezes. W ciągu kilku lat oferta ma być rozszerzona na wszystkie hotele należące do koncernu.