Polscy touroperatorzy skarżą się na TUI niemieckiemu PIT

Biuro podróży TUI Poland, należące do koncernu TUI, sprzedaje w Polsce wycieczki po dumpingowych cenach. To nieuczciwa praktyka, za którą zapłacą klienci touroperatora w Niemczech

Publikacja: 27.08.2018 16:24

Prezes Krzysztof Piątek podpisał się pod listem do DRV w imieniu zarządu PZOT

Prezes Krzysztof Piątek podpisał się pod listem do DRV w imieniu zarządu PZOT

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Z takim zarzutem wystąpił Polski Związek Organizatorów Turystyki do przewodniczącego niemieckiej organizacji skupiającej touroperatorów i agentów turystycznych Deutsche ReiseVerband (DRV), największej takiej w Niemczech, odpowiednika Polskiej Izby Turystyki, Norberta Fiebiga.

Swój list nazwali otwartym. – Nad treścią pracował cały zarząd PZOT – opowiada nam prezes organizacji Krzysztof Piątek. Oprócz piątka władze PZOT tworzą wiceprezes Itaki Piotr Henicz, prezes Rainbow Grzegorz Baszczyński i prezes Grecosa Holiday Wojciech Skoczyński.

Polscy touroperatorzy skarżą się na politykę TUI Poland stosowaną na naszym rynku – sprzedawanie wycieczek niezwykle tanio, czasem za cenę nie przekraczającą nawet kilkuset złotych. Z założenia – wskazują polscy menedżerowie – są to ceny poniżej kosztów, czyli dumpingowe. Nie chodzi o to, że TUI wprowadza je od czasu do czasu, tak się zdarza w każdym biurze. Chodzi o to, że są stosowane z premedytacją, masowo i ciągle, właściwie jeszcze od zeszłego roku. Cel jest jeden – osiągnięcie wyjątkowej pozycji w Polsce pod względem wysyłanych za granicę klientów.

O tym już PZOT nie pisze, ale stosując tę metodę, TUI w zeszłym roku awansował na drugie miejsce pod względem wielkości z trzeciego, przeskakując Rainbow. Teraz – co zapowiedział w rozmowie z naszym serwisem prezes TUI Deutschland Marek Andryszak („Marek Andryszak: Za pięć lat TUI będzie w Polsce liderem”) – zamierza pokonać lidera rynku, czyli Itakę.

Jak czytamy w liście PZOT do DRV, „z wielką radością, ambicją i zaangażowaniem obserwujemy osiągnięcia niemieckiego rynku, podążając za czołowymi touroperatorami z waszego kraju, a czasem nawet ich naśladując”.

„W ostatnim sezonie, Lato 2018, obserwujemy na polskim rynku szereg zjawisk, które zakłócają normalną, zdrową konkurencję i zniekształcają wizerunek rynku touroperatorów. Dzieje się tak dlatego, że TUI Poland, członek niemieckiej grupy TUI, chcąc zdobyć rynek, celowo stosuje politykę dumpingu na skalę, jakiej nigdy nie widzieliśmy na żadnym cywilizowanym rynku w Europie. Mamy powody sądzić, że fenomen ten ma swoje korzenie m.in. w ścisłej współpracy między niemieckimi i polskimi spółkami grupy TUI. Można przypuszczać, że TUI Deutschland, kierowany przez nowego szefa [Marek Andryszak stanął na czele niemieckiej spółki w 2016 roku, wcześniej osiem lat kierował TUI Poland – red.), chce coś udowodnienić na polskim rynku. Nie odnosząc sukcesów w budowaniu dobrej jakości produktu i w sprzedaży w warunkach normalnej konkurencji, TUI [Poland] spadł w 2014 roku z drugiej na trzecią pozycję na rynku. W tej chwili jesteśmy świadkami próby odwrócenia tej sytuacji poprzez zalanie polskiego rynku, we współpracy z TUI Deutschland, ogromną liczbą ofert”.

Autorzy listu podają przykłady dumpingowych ofert TUI Poland na Lato 2018 i Zimę 2018/2019:

– Egipt, hotel 3*, all inclusive, 7 nocy, bezpośredni lot czarterowy, cena 250 euro,

– Turcja, hotel 3*, all inclusive, 7 nocy, bezpośredni lot czarterowy, cena 297 euro,

– Kenia, hotel 4*, HB, 7 nocy, lot bezpośredni boeingiem 787 Dreamliner, cena 663 euro,

– Sri Lanka, hotel 3*, HB, 7 nocy, bezpośredni lot czarterowy, cena 805 euro,

– Mauritius, hotel 3*, HB, 7 nocy, bezpośredni lot czarterowy, cena 930 euro.

Podane ceny są cenami stale oferowanymi przez TUI Poland na masową skalę. jak wylicza PZOT, obejmuje już prawie pół miliona klientów. A ponieważ średnia cena produktu TUI Poland w 2018 r. w stosunku do 2017 r. jest mniejsza o około 100 euro (co potwierdzają niezależne dane instytutów badawczych, np. Wczasopedii), a spodziewany poziom sprzedaży TUI Poland w bieżącym sezonie wyniesie 600 – 630 tysięcy klientów, firma dołoży do tego ponad 60 mln euro. „Naszym zdaniem kwota ta jest zauważalna, zarówno na rynku polskim, jak i na znacznie większym rynku niemieckim, i znacząco wpływa na rynek niemiecki”.

„Ponieważ opisane zjawisko miało miejsce w więcej niż jednym sezonie i jest już wyraźnie widoczne w polityce cenowej TUI na zimę 2018/2019, wydaje się, że jest to zaplanowana akcja faworyzowania polskich klientów kosztem, między innymi, niemieckich klientów, przez stosowanie nieprzejrzystych mechanizmów ustalania cen transferowych między różnymi rynkami, co jest zabronione przez prawo” – czytamy.

„Nasuwa się zatem pytanie, czy fakt ten jest znany i akceptowany przez zarząd TUI AG”. Jak pisze dalej PZOT, zamierza ograniczyć te praktyki „angażując polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i odpowiednie biura UE działające w Brukseli na rzecz wspólnego i przejrzystego rynku oraz polskich organów podatkowych”.

Jak przyznaje jednak Piątek w rozmowie z Turystyką.rp.pl, PZOT dopiero planuje spotkanie z kimś z kierownictwa UOKiK-u. Stara się o nie poprzez kancelarię prawną. Na razie jednak usłyszał, że są wakacje i ewentualne spotkanie będzie możliwe we wrześniu. Z samym kierownictwem TUI Poland nie próbował rozmów. Głównie dlatego, jak przyznaje, że każde takie spotkanie mogłoby być zinterpretowane jako próba doprowadzenia do zmowy cenowej, a od tego wszyscy są dalecy. Poza tym już kiedyś usłyszał od prezesa TUI Poland Marcina Dymnickiego, że ten na polskim rynku prowadzi politykę uzgodnioną z centralą koncernu i nie zamierza z nikim na ten temat rozmawiać.

Naszym zamiarem jest zwrócić państwa uwagę na problem – czytamy w liście – i z waszą pomocą wyjaśnić praktyki TUI i powstrzymać tę firmę od ich stosowania. Mimo napiętej sytuacji wydaje nam się, że ta ścieżka [pośrednictwa DRV] jest bardziej odpowiednia i doprowadzi do rozwiązania problemu bez angażowania polskich lub europejskich instytucji zajmujących się ochroną konkurencji i rynków krajowych. Wierzymy, że jako organizacja zrzeszająca największych touroperatorów na rynku niemieckim, DRV potrafi szybko zareagować i zdyscyplinować jednego ze swoich członków, który nie tylko stosuje praktyki zakazane przez prawo międzynarodowe w sposób opisany powyżej, ale także działa na szkodę niemieckich klientów.

– Nie wiem, czy to coś da, ale nie chcieliśmy tej sytuacji tak zostawić – podsumowuje Piątek.

List nosi datę 23 sierpnia 2018 roku. Został wysłany również do wiadomości do centrali TUI. TUI jest członkiem DRV, jego polska spółka nie jest natomiast ani członkiem PT, ani PIT.

Poproszony przez nas o odniesienie się do sprawy prezes TUI Poland Marcin Dymnicki odpowiedział nam, że „nigdy nie komentuje słów Krzysztofa Piątka”.

Z takim zarzutem wystąpił Polski Związek Organizatorów Turystyki do przewodniczącego niemieckiej organizacji skupiającej touroperatorów i agentów turystycznych Deutsche ReiseVerband (DRV), największej takiej w Niemczech, odpowiednika Polskiej Izby Turystyki, Norberta Fiebiga.

Swój list nazwali otwartym. – Nad treścią pracował cały zarząd PZOT – opowiada nam prezes organizacji Krzysztof Piątek. Oprócz piątka władze PZOT tworzą wiceprezes Itaki Piotr Henicz, prezes Rainbow Grzegorz Baszczyński i prezes Grecosa Holiday Wojciech Skoczyński.

Pozostało 92% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Biura Podróży
Nowa dyrektor w zespole Exim tours. Pokieruje sprzedażą i marketingiem
Biura Podróży
Grecos: To był udany sezon. Urośliśmy o jedną piątą
Biura Podróży
Polska spółka TUI rozwija biznes turystyczny w Czechach. „Podwoimy liczbę klientów”
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biura Podróży
W polskiej turystyce startuje nowa marka. "Prosta, krótka, dobrze się kojarząca”