Wykładowca na uczelni turystycznej Escuela de Negocios FORST w Alicante w Hiszpanii, Chema Herrero, przekonuje, że kiedy pokój określa się mianem podstawowy (ang. simple, basic), klient podświadomie czuje, że nie ma on żadnej wartości, nawet jeśli w rzeczywistości jest zupełnie inaczej – donosi portal branżowy Tourism Review.
CZYTAJ TEŻ: Klienci hoteli coraz bardziej wymagający
Przedsiębiorcy działający w branży hotelarskiej muszą o tym pamiętać, jeśli chcą zwiększyć przychody. Niestety większość z nich nie zwraca na to w ogóle uwagi, a pokoje nazywa, wskazując tylko ich wielkość (jedynka, dwójka), położenie (wewnętrzny, z widokiem na…, bez widoku na…) czy wyposażenie (standardowy).
W ostatnim czasie potrzeby klientów zmieniły się, dziś chcą, by sam proces rezerwacji był początkiem przyjemności związanych z wyjazdem. – To nie to samo zachęcać kogoś do zarezerwowania standardowej jedynki i pokoju o nazwie na przykład Green Urban Junior, Nad Zatoką czy Śródziemnomorskiego – tłumaczy.
ZOBACZ TAKŻE: Zaostrza się konkurencja na rynku hotelowym