Apel: Hotele nie zakażają, wręcz mogą leczyć

Polacy potrzebują po pandemii rehabilitacji i wsparcia psychologicznego. Hotele mogłyby im służyć w powrocie do zdrowia i równowagi. Im szybciej rząd je otworzy, tym lepiej – apelują hotelarze, samorządowcy, lekarze.

Publikacja: 23.01.2021 02:30

Apel: Hotele nie zakażają, wręcz mogą leczyć

Foto: turystyka.rp.pl

Odmrażanie branży HoReCa, protokoły sanitarne dla hoteli, turystyka pocovidowa, tarcze 2.0 i 6.0 i odpowiedzialność karna za otwarcie obiektów to główne tematy konferencji prasowej zorganizowanej wczoraj w Świeradowie-Zdroju przez Polską Izbę Hotelarzy.

W spotkaniu, które poprowadził prezes izby Marek Łuczyński, udział wzięli lekarze Jacek Tulimowski i Paweł Grzesiowski, prawniczka Anna Coban, hotelarz Wiesław Buczyński, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie Grzegorz Sokoliński oraz burmistrzowie Karpacza, Szklarskiej Poręby i Świeradowa-Zdroju Radosław Jęcek, Mirosław Graf i Roland Marciniak.

– Sytuacja w hotelarstwie jest dramatyczna – mówił Marek Łuczyński. – Już ponad 40 tysięcy osób zatrudnionych w tej branży straciło pracę. Jeżeli nie otworzymy się w ciągu miesiąca, pracę straci łącznie ponad 100 tysięcy osób. Nadejdą czasy biedy, plajt i bankructw. Błagamy polski rząd, żeby w końcu nas wysłuchał i odpowiedzialnie otworzył branżę. Premier Morawiecki zapowiedział, że w lutym nastąpi luzowanie restrykcji, w co bardzo mocno wierzymy – zaakcentował prezes.

Zdaniem Pawła Grzesiowskiego w rozmowach z władzami na temat wznowienia działalności hotelarze powinni wysuwać argumenty nie ekonomiczne, bo bankructwa nie robią już wrażenia na rządzących, ale społeczne, dotyczące zdrowia fizycznego i psychicznego, które „można przy otwarciu takiej czy innej branży poprawić”. – Uważam, że właśnie od tej strony trzeba mocno penetrować najwyższe szczeble władzy, czyli przedstawiać projekty, które będą służyć przywracaniu zdrowia czy zmniejszaniu skutków zdrowotnych pandemii – podkreślił lekarz.

Szansą dla hotelarzy mogłaby być turystyka pocovidova, rehabilitacyjna. – To ogromny obszar. Co najmniej 10 procent osób, które miały pełnoobjawowy covid-19, nie wraca do formy. Oficjalnie zachorowało 1,5 miliona osób, ale szacujemy, że w rzeczywistości jest to 5 milionów. Zatem pół miliona osób już teraz potrzebuje rehabilitacji. Zaplecze hotelowe mogłoby służyć pacjentom na turnusach pocovidowych – mówił Grzesiowski.

CZYTAJ TEŻ: Hotelarze jednym głosem: Otwórzcie hotele, wydłużcie ferie

W ośrodkach wypoczynkowych można też organizować warsztaty psychoterapeutyczne. – Pomijając covid-19, depresja jest obecnie dolegliwością społeczną numer jeden. Cierpią na nią zarówno nastolatkowie, jak i osoby starsze, ludzie, którzy przechorowali covid-19 i ci, którzy musieli sprostać odizolowaniu społecznego czy zdalnej pracy albo stracili pracę. Rośnie liczba chorych, którzy wymagają pomocy zarówno psychologicznej, jak i psychiatrycznej – wskazywał Jacek Tulimowski.

– Musicie dojść do porozumienia z NFZ-etem – zwrócił się do hotelarzy. – Nie możemy tworzyć programów komercyjnych, bo nie chcemy dzielić ludzi. Spróbujemy we współpracy z NFZ-etem stworzyć protokoły, które umożliwiłyby wysyłanie osób z zaburzeniami psychologiczno-psychiatrycznymi do państwa ośrodków z dotacji NFZ-etowskich – zapowiedział Tulimowski.

– Jeśli poślę pracowników na trzy miesiące do domu, żeby zaoszczędzić, 90 procent z nich zachoruje psychicznie. Kto będzie za to odpowiadał? Ci ludzie przez lata będą musieli się leczyć. Nałóżcie ograniczenia, ale pozwólcie nam działać – wtórował hotelarz Wiesław Buczyński.

Obaj lekarze podkreślili, że są przeciwni przywilejom dla ozdrowieńców i zaszczepionych, na przykład „udogodnieniom w poruszaniu się po kraju i korzystaniu z bazy hotelowej” (hotelarze deklarowali, że mogą przyjmować takich gości), bo doprowadziło by to do podziałów społecznych. – Nie ma, moim zdaniem, woli i przyzwolenia na taką segregację. Fałszywe zaświadczenie o szczepieniu można kupić w internecie. Rozwiązaniem jest przede wszystkim doskonały przepływ informacji, kto jest zaszczepiony, a kto nie. Powinny one znaleźć się w bazie elektronicznej, do której dostęp miałyby tylko uprawnione osoby – wskazywał Grzesiowski.

Lekarz zaapelował do rządu, który „jest bardzo mocno podporządkowany lękowi przed sytuacją epidemiczną”, o więcej elastyczności w podejściu do pandemii. – Być może wirus zostanie z nami przez kolejne kilka lat i musimy nauczyć się z nim żyć. W tej chwili władza z przyczyn nie do końca znanych bardzo upraszcza podejście do pandemii, kieruje się zasadą „wszystko albo nic”, zakazując działalności nawet tym, którzy przygotowali się do pandemii, na przykład zainwestowali w systemy bezpieczeństwa. Taka forma lockdownu jest moim zdaniem do korekty – mówił Grzesiowski.

Rząd, próbując usprawiedliwić swoje działania, rozpowszechnia tezę, że obiekty turystyczne, takie jak hotele czy restauracje, sprzyjają rozprzestrzenianiu się koronawirusa – dowodził Marek Łuczyński, odnosząc się do wypowiedzi Mateusza Morawieckiego sprzed paru dni. – Jest kilka branż, które są najmocniej dotknięte koronawirusem. Te branże musiały być zamknięte, bo zgodnie z opinią ekspertów były jednym z głównych źródeł zakażeń. To są gastronomia, hotelarstwo, turystyka – mówił premier na konferencji prasowej. Rząd powołuje się przy tym na amerykańskie badania przeprowadzone przez uniwersytety Stanforda i Northwestern między połową marca a początkiem maja na użytkownikach smartfonów. Badań tych, zdaniem Łuczyńskiego, „nie można przełożyć na rynek polski w skali 1 do 1”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Hotelarze do rządu: Udowodnijcie, że turystyka sprzyja zakażeniom

Własne badania przeprowadziła w pełni zeszłorocznego sezonu turystycznego Lokalna Organizacja Turystyczna w Szklarskiej Porębie, a ich wyniki przedstawił prezes organizacji Grzegorz Sokoliński.

– Między 1 lipca a 30 września w rejonie Karkonoszy i Gór Izerskich przebywało około 2,2 miliona turystów. Jeżeli doliczymy obszary o dużym potencjale turystycznym, których nie badaliśmy, możemy przyjąć, że w tym okresie przyjechały do nas około 3 miliony turystów. W powiatach, które ich obsługują, wystąpiło tylko 88 zakażeń wirusem, z czego 40 procent w drugiej połowie września, a więc już po otwarciu szkół – wyliczał Sokoliński. – Przy tak wielkiej masie turystów wskaźnik zakażeń na poziomie 0,04 procent dowodzi, że nie ma korelacji między otwarciem hoteli w reżimie sanitarnym a wzrostem zachorowań – podsumował.

Nie zważając na zakazy, wielu hotelarzy i restauratorów uruchomiło swoje biznesy w ramach akcji #OtwieraMY. Powołują się na wyroki sądów, między innymi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który stwierdził, że bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej zakazywanie określonej działalności jest bezpodstawne i zakwestionował nałożone na pozwanego przedsiębiorcę kary. – Do dziś mamy już 21 wyroków sądów administracyjnych z całej Polski powtarzających tę tezę – mówiła Anna Coban. – Z analizy rozporządzenia Rady Ministrów wynika, że przedsiębiorcy, którzy nie zastosują się do nakazów i zakazów, nie podlegają odpowiedzialności karnej. Nie dajcie się więc zastraszyć! – nawoływała.

– Nie utrudniajcie organom kontrolnym, czyli sanepidowi i policji, wizyt, przedstawcie protokoły sanitarne i nie przyjmujcie mandatu, wtedy sprawa trafi do sądu, gdzie możecie się obronić – radziła prawniczka.

Paweł Grzesiowski zwrócił uwagę, że przedsiębiorca może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej z tytułu ustawy o chorobach zakaźnych, aby więc wybronić się w sądzie, musi udowodnić, że jego obiekt jest bezpieczny i że nie naraził nikogo na utratę zdrowia lub życia. – Zachęcam do tworzenia procedur bezpieczeństwa i przestrzegania ich, bo to nas będzie bronić. Pamiętajmy też, że z roszczeniem może wystąpić nie przedstawiciel władzy, ale poszkodowany klient, a to może mieć olbrzymi wpływ na reputację placówki – podkreślił Grzesiowski.

Anna Coban przypomniała też o prowadzonej przez PIH akcji składania pozwów indywidualnych przeciwko Skarbowi Państwa. – Po analizie tarczy branżowej 6.0 i tarczy PFR 2.0 okazało się, że tylko bardzo mała część przedsiębiorców z branży HoReCa otrzyma pomoc. Dla wielu jedynym sposobem ubiegania się o jakiegokolwiek wsparcie jest pozew. W pozwie indywidualnym przedsiębiorca może domagać się od Skarbu Państwa pełnego odszkodowania, to znaczy zarówno za stratę, jak i utracone korzyści. Nie jest to do końca możliwe przy pozwach grupowych, dlatego uważamy, że pozwy indywidualne są skuteczniejsze. Przygotowaliśmy wraz z PIH około 30 pozwów, które są już gotowe do złożenia w sądzie – mówiła prawniczka.

ZOBACZ TAKŻE: Hotelarze namawiają do składania pozwów przeciw państwu

Na koniec o dramatycznej sytuacji branży turystycznej opowiedzieli samorządowcy. Poskarżyli się między innymi na „dziury” w tarczach. – Z tarczy PFR 2.0 można pozyskać 36 tysięcy złotych na pracownika pod warunkiem utrzymania go przez 12 miesięcy. To daje 3 tysiące złotych miesięcznie, podczas gdy przy płacy minimalnej 2800 złotych i kosztach pracowniczych potrzeba 3370 złotych. Przedsiębiorcy cały czas dokładają, żeby utrzymać miejsca pracy – mówił burmistrz Karpacza Radosław Jęcek.

– Tarcze nie patrzą na specyfikę miejscowości. We Wrocławiu setki firm zamknęły działalność hotelową czy gastronomiczną, ale one nie stanowią większości biznesu w mieście. W Karpaczu, Szklarskiej Porębie czy Świeradowie-Zdroju zamknięte branże to 90 procent wszystkich firm. Nie możemy się przebranżowić, bo gdzie mamy pracować, skoro wszystko jest zamknięte? – pytał burmistrz Świeradowa-Zdroju Roland Marciniak. – W imieniu wszystkich gmin turystycznych, w których bezrobocie sięga dziś 90 procent, domagam się równego traktowania przedsiębiorców. Jako społeczeństwo powinniśmy solidarnie ponieść koszty tej tragedii – dodał.

– Przed konferencją otrzymaliśmy informację, że prawdopodobnie od końca lutego obostrzenia będą zmniejszane i być może niektóre obiekty turystyczne będą otwarte. W mojej ocenie przedstawiciele rządu są ciągle spóźnieni o cztery-pięć miesięcy. Jest środek zimy, a nasze miasta i hotele są puste. Jeszcze raz apelujemy o szybką reakcję, bo dłużej naprawdę nie wytrzymamy – mówił burmistrz Szklarskiej Poręby Mirosław Graf.

– Świeradów-Zdrój, Karpacz, Szczyrk czy Szklarska Poręba zamieniły się w miasta duchów. Możliwe, że rządzący nie zdają sobie sprawy, że, zamykając możliwość pracy przedsiębiorcom z branży HoReCa, zamykają całe regiony – zakończyła Anna Coban.

Odmrażanie branży HoReCa, protokoły sanitarne dla hoteli, turystyka pocovidowa, tarcze 2.0 i 6.0 i odpowiedzialność karna za otwarcie obiektów to główne tematy konferencji prasowej zorganizowanej wczoraj w Świeradowie-Zdroju przez Polską Izbę Hotelarzy.

W spotkaniu, które poprowadził prezes izby Marek Łuczyński, udział wzięli lekarze Jacek Tulimowski i Paweł Grzesiowski, prawniczka Anna Coban, hotelarz Wiesław Buczyński, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie Grzegorz Sokoliński oraz burmistrzowie Karpacza, Szklarskiej Poręby i Świeradowa-Zdroju Radosław Jęcek, Mirosław Graf i Roland Marciniak.

Pozostało 95% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Hotele
Grecy też wściekli na Booking.com. Szykują pozwy
Hotele
Hiszpańscy hotelarze będą walczyć o odszkodowania od Booking.com
Hotele
Hotelarze oceniają, że październik był stabilny, ale listopad zapowiada się słabo
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Hotele
Booking.com narzeka na koszty. Będzie zwalniał pracowników
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością