Michael O’Leary przedstawił największy w historii Ryanaira zimowy rozkład lotów z Wielkiej Brytanii. Linia powiększa go o 21 kierunków, a rejsy będą realizowane z 21 tamtejszych lotnisk. W sumie w siatce znajdzie się ponad 400 połączeń. Przy okazji O’Leary odniósł się do bieżącej sytuacji gospodarczej i jej wpływu na rynek turystyczny.
Czytaj więcej
Turyści zgubili na lotnisku paszport. Groziło im, że szybko nie wrócą do kraju. Pomógł im pilot, który miał ludzki odruch. - Chciałem podziękować TUI, ale oni mają tylko stronę do składania reklamacji - mówi uradowany klient.
Jego zdaniem lotnictwo będzie zmagało się z trudnościami, a ożywienie po pandemii zostanie opóźnione przez szok wywołany cenami energii i recesję - relacjonuje portal Travel Weekly. Prezes, odnosząc się do nadchodzącej zimy i przyszłego roku, mówił że inflacja „będzie niczym w porównaniu z cenami energii”. Jak podkreśla, to dla Ryanaira szansa na rozwój, bo choć tylko szaleniec nie martwi się nadciągającą recesją (w Wielkiej Brytanii inflacja jest największa od 40 lat, w lipcu wyniosła ponad 10 procent, a Bank Anglii zapowiada wejście w recesje tamtejszej gospodarki - red.) i kryzysem energetycznym, to ludzie nie przestaną korzystać z linii lotniczych.
- Wiele osób musi lecieć samolotem do pracy, na śluby, pogrzeby, ale w czasie recesji ludzie stają się znacznie bardziej wrażliwi na ceny – wyjaśniał. - Niektórzy mogą podróżować mniej, ale więcej osób przeniesie się do najtańszego operatora, którym jesteśmy my. Pytanie nie brzmi, czy ludzi stać na latanie, ale czy stać na latanie liniami British Airways lub Lufthansą? - dodawał.
Zdaniem O’Leary’ego walczył będzie cały rynek, a ani w przyszłym roku, ani w 2024 nie należy się spodziewać, że wróci do stanu sprzed pandemii. - Recesja znacznie osłabi odradzanie się ruchu po covidzie, liczba miejsc nie zwiększy się, a Wizz Air zmniejsza pojemność na zimę o 25 procent – mówi.