Dyrektor generalny egipskiego Urzędu ds. Turystyki Amr Elkady, w rozmowie z hiszpańskim portalem Tourinews mówi, że w zeszłym roku udało się powrócić do 92 procent liczby podróżnych zanotowanych w 2019 roku. Oznacza to, że w Egipcie wypoczywało 12 milionów ludzi, choć, gdyby nie wojna w Ukrainie, byłoby ich prawdopodobnie 15 milionów.
Czytaj więcej
Pod koniec zeszłego roku w Egipcie zaczęło funkcjonować zmodernizowane lotnisko Sphinx pod Kairem, a już minister lotnictwa cywilnego zapowiada, że w marcu samoloty przyjmować zacznie kolejny port – el Alamein.
Egipt pracuje nad zwiększeniem liczby połączeń lotniczych. Zdaniem Elkady'ego problemem turystyki egipskiej jest zbyt mała liczba miejsc w samolotach, dlatego w strategii rozwoju turystyki zapisano właśnie zwiększenie przepustowości. Chodzi o połączenia realizowane przez różnych przewoźników, z różnych krajów świata, w tym tanich, którzy obecnie mają jedynie 12 procent wszystkich miejsc oferowanych na trasach do Egiptu. - Spodziewamy się, że ich udział wzrośnie do 40 procent – mówi dyrektor.
Rozmowy na ten temat prowadzone są z Air Cairo, który do marca 2023 roku ma zwiększyć swoją flotę do 30 airbusów (niedawno miał ich 15). Także inne, niewielkie egipskie linie lotnicze kupują kolejne samoloty, ale rozmowy prowadzone są również z liniami zagranicznymi. Na zakończonych niedawno targach Fitur w Madrycie dyrektor spotkał się między innymi z hiszpańskimi przewoźnikami Vuelingiem i Iberią, ze szwajcarskim Edelweissem, brytyjskim easyJetem, niemieckim Condorem i TUI Fly.
Głównymi rynkami, na których Elkady chciałby zwiększyć liczbę miejsc w samolotach są Hiszpania, Francja, Włochy, Niemcy, Szwajcaria, Czechy i Polska. To o tyle ważne, że 95 procent przyjazdowego ruchu turystycznego odbywa się drogą powietrzną.