Betlej: Koronawirus nadal w ofensywie

Gdyby polscy touroperatorzy mieli zyskać taką samą pomoc publiczną, jaką od niemieckiego rządu dostała Grupa TUI, to na Itakę przypadłoby 390 milionów złotych, a na Rainbow 190 milionów złotych – wylicza ekspert.

Publikacja: 21.08.2020 08:53

Betlej: Koronawirus nadal w ofensywie

Foto: Fot. AFP

W cotygodniowym podsumowaniu prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej opisuje sytuację epidemiczną, która ma obecnie największy wpływ na branżę turystyczną. A także porusza wątek wyników biznesowych podanych przez Grupę TUI.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Europa coraz bardziej czerwona od koronawirusa

Jak pisze na początek, w ostatnim tygodniu liczba krajów, w których odnotowano wzrost zakażeń wyniosła 24 (tydzień temu 26), a jego spadek zanotowano w 12 (poprzednio 11). Sytuacja nie zmieniła się tylko w jednym kraju – Polsce. Przy czym poprawa następowała przeważnie w krajach o relatywnie małej liczbie ludności, a jej skala nie była duża. Wzrost nowych infekcji dotknął natomiast wszystkie największe kraje kontynentu z wyjątkiem Hiszpanii i Polski.

Szczególnie niekorzystnie wyróżniła się w ostatnim tygodniu Francja, w której wskaźnik nowych zakażeń podskoczył z 149 aż do 308. W tym kontekście warto też odnotować inne kraje o dużej liczbie ludności: Niemcy (wzrost z 70 do 93), Wielką Brytanię (z 92 do 115). W Holandii wskaźnik podniósł się z 202 do 257.

W konsekwencji w ubiegłym tygodniu piąty raz z rzędu wzrósł ważony wskaźnik krajów źródłowych Zachodniej Europy przy czym wzrost ten był jeszcze wyraźniejszy niż tydzień wcześniej, ważony wskaźnik nowych zakażeń podniósł się bowiem ze 117 do 175 zachorowań na milion mieszkańców.

Wschód i południe w lepszej sytuacji

Korzystniejsza była sytuacja w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, którą poprawiały spadki liczby zachorowań w Rosji i w Białorusi. Pod ich wpływem regionalny wskaźnik zakażeń wzrósł jedynie z 247 do 249, ale po odjęciu wpływu dwóch wymienionych krajów wzrost wskaźnika był większy – ze 186 do 201, choć jak nietrudno zauważyć jego skala była wyraźnie mniejsza niż w zachodniej części kontynentu.

Spadek zakażeń odnotowano natomiast w grupie krajów docelowych – z 153 do 134 przypadków na milion mieszkańców. Główna w tym zasługa Hiszpanii, gdzie zakażenia spadły z 552 do 351. Bez uwzględnienia tego kraju wskaźnik dla pozostałych kierunków wykazał umiarkowany wzrost, czyli z 82,7 do 94,9 nowych zachorowań na milion mieszkańców.

Nowe infekcje wpływają na decyzje rządów w sprawie ograniczenia ruchu turystycznego. Zdecydowanie na drugi plan zeszły wskaźniki liczby zgonów, które obecnie w większości krajów są bardzo niskie. Sytuacja może się jednakże zmienić w okresie jesienno-zimowym, który już budzi obawy epidemiologów.

Tendencje co do liczby zgonów przedstawiały się korzystniej niż wskaźniki zakażeń. W 23 krajach wzrosły (poprzednio 18), w 9 spadły (poprzednio 14) a w 5 pozostały bez zmian. Odwrotnie niż w wypadku nowych infekcji, Niemcy i Wielka Brytania odnotowały spadki wskaźnika, a Francja jedynie niewielki wzrost. W pozostałych krajach liczba zgonów rosła i w rezultacie tygodniowy ważony wskaźnik zgonów w krajach źródłowych Europy Zachodniej wykazał po siedemnastu spadkach pierwszy niezbyt duży wzrost, czyli z 1,7 do 1,98.

Po nieznacznym wzroście w Europie Środkowo-Wschodniej w ubiegłym tygodniu (z 5,24 do 5,44) wskaźnik zgonów wrócił w pobliże poprzednich wartości. Przyczyną poprawy był spadek wskaźnika w Rosji i w Polsce, a także wyraźne wyhamowanie wzrostu w Rumunii.

W krajach docelowych dla wypoczynkowych wyjazdów turystycznych odnotowano relatywnie największy wzrost liczby zgonów – z 1,63 do 2,34.

Wyspy relatywnie bezpieczniejsze

Wraz z pogarszaniem się sytuacji epidemicznej w niektórych krajach docelowych dla ruchu turystycznego – zwraca uwagę Betlej – coraz wyraźniej widać negatywny wpływ wirusa również na rejony wypoczynkowe, zwłaszcza tam, gdzie kontakty z interiorem mają relatywnie intensywny charakter. Takim przykładem coraz dobitniej stają się Baleary, które notują systematyczny wzrost nowych zachorowań – w ostatnim tygodniu ponad dwukrotny, z 343 do 774 na milion, a więc niewiele mniejszy niż w zurbanizowanej Katalonii i rejonie Madrytu (odpowiednio 638 i 973 przypadki na milion mieszkańców).

Betlej prezentuje wykres pokazujący tygodniowe wskaźniki liczby zachorowań na niektórych wyspach i w nadmorskich regionach wypoczynkowych wraz ze wskaźnikiem dla Polski.

""

turystyka.rp.pl

Widać, że większość wysp, mimo sukcesywnego wzrostu wskaźników epidemicznych, w dalszym ciągu prezentuje niższy ich poziom w porównaniu z obszarem danego kraju jako całością, Zwłaszcza w wypadku Portugalii, Włoch i Grecji. Również rejony nadmorskie prezentują niższy poziom np. rejon Faro z wskaźnikiem 97,5 wobec Portugalii 137, czy rejon Burgas z wskaźnikiem 54 wobec Bułgarii jako całości na poziomie 138.

Bardzo korzystny pozostaje wskaźnik zakażeń na Krecie, która jest najmniej zainfekowaną z głównych turystycznych wysp greckich.

Wskaźnik zachorowań na Malcie nieco spadł (z 458 do 434), mimo nadal intensywnego testowania tamtejszego społeczeństwa. Przebadano już prawie 36 procent ludzi.

Szczyt w Australii prawdopodobnie minął

Optymistyczne informacje napłynęły w ostatnim tygodniu z Australii. Tak jak można było przypuszczać na skutek odizolowania od reszty kraju, zdecydowanie najbardziej zainfekowanego stanu Wiktoria, Tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń zdecydowanie się obniżył i wyniósł 87 przypadków na milion mieszkańców, podczas gdy przed tygodniem było to 117. W stanie Wiktoria, w którym liczba infekcji jest zdecydowanie najwyższa, wskaźnik ten obniżył się z 450 w ubiegłym tygodniu do około 335, co nadal jest jednak wielkością bardzo wysoką, ale w obliczu wzrostów tego wskaźnika w wielu innych krajach już nie szokującą.

Uwagę zwraca, że w Wiktorii wskaźnik liczby zgonów jest bardzo duży, (przekracza 15), a zatem jest nieproporcjonalne, gdyż około ośmiokrotnie wpadnę odpocząć..

Nadal wysokie wskaźniki nowych zakażeń utrzymują się w innych dużych krajach południowej półkuli, czyli w Argentynie i w Republice Południowej Afryki. Liczby zgonów są w obu krajach na bardzo podobnym, wysokim poziomie, wynoszą bowiem odpowiednio 24,3 i 24,1.

Strata TUI Group robi wrażenie

Kolejny wątek, który zajmuje prezesa Traveldaty ezes PIT wyniki turystycznego koncernu TUI Group za drugi kwartał roku, który jest jednocześnie jego trzecim kwartałem roku obrotowego (1 października – 30 września). A był to wyjątkowo nietypowy kwartał, gdyż prawie całkowicie przypadał na okres, w którym międzynarodowy ruch turystyczny był decyzjami władz poszczególnych krajów praktycznie zamrożony – przypomina.

ZOBACZ TEŻ: Grupa TUI: Jest płynność, są rezerwacje, jest nadzieja

Przychody organizatora wyniosły jedynie 71,8 mln euro, co oznaczało około 98-procentowy spadek w stosunku do tego samego okresu 2019 roku. W rezultacie strata netto wyniosła 1,453 mld euro, co „robi wrażenie, ale jest skutkiem ponoszenia niezbędnych kosztów i to w warunkach wdrażanych już restrykcyjnych posunięć oszczędnościowych”.

Przy okazji wyników kwartalnych podano garść danych biznesowych odnoszących się już do rozpoczętego kolejnego kwartału. Otóż w lipcu TUI Group wysłał za granicę 563 tysiące turystów, z czego 311 tysięcy, czyli nieco ponad 55 procent pochodziło z tzw. regionu centralnego obejmującego Niemcy, Austrię, Szwajcarię i Polskę. Grupa otworzyła też 159 swoich hoteli, w tym 59 w znanej sieci RIU. Uruchomiła też pierwsze rejsy wycieczkowe korzystając z trzech z 18 wycieczkowców, którymi dysponuje. Przy czym warto zaznaczyć, że zgodnie z nowymi zasadami maksymalne wypełnienie nie mogło na nich przekraczać 60 procent.

Od 1 lipca do 5 sierpnia Grupa TUI sprzedała (dane z wyłączeniem Szwajcarii i Polski) 1,050 miliona wycieczek na sezon letni 2020, co stanowi nieco ponad 36 procent sprzedaży w tym samym okresie poprzedniego sezonu. Na sezon zimowy 2020/2021 przedsprzedaż wyniosła 195 tysięcy imprez, czyli prawie 36 procent sprzedaży sprzed roku, a na przyszły sezon letni 2021 około 430 tysięcy, co stanowiło 113 procent adekwatnej sprzedaży sprzed roku, która wynosiła 380 tysięcy wycieczek – opisuje Betlej.

Druga publiczna pomoc

Jak zauważa, ekscytującą wiadomością, która zbiegła się z publikacją raportu, była informacja o uzyskaniu dodatkowego publicznego wsparcia finansowego przez Grupę TUI, tym razem w wysokości 1,2 mld euro. Obejmuje ono 1,05 mld euro kredytu z banku KfW, czyli niemieckiego państwowego banku rozwoju, tego samego, który udzielił firmie pierwszego kredytu w wysokości 1,8 mld euro, a także emisję obligacji zamiennych na akcje TUI Group z odsetkami w wysokości 9,5 procent rocznie.

Konieczność nowego dodatkowego wsparcia wynikła ze słabszego popytu na imprezy turystyczne niż to szacowano wiosną, gdy uzgadniano pierwotną wersję rządowego wsparcia dla Grupy TUI.

Autor przypomina, że niemiecki rząd zapowiadał, że będzie udzielał pomocy firmom, które są liderami w swoich dziedzinach, a są na tyle efektywne, że w normalnych warunkach ich działalność nie byłaby zagrożona, co daje w dużym stopniu gwarancję wyjścia z kłopotów. Może to oznaczać, że mogą się pojawiać kolejne transze wsparcia dla Grupy TUI, gdyby sytuacja w turystyce nie poprawiała się na tyle, że przychody zaczną pokrywać koszty.

Nie jest to niestety dobra wiadomość dla naszych organizatorów, którzy nie mogą liczyć na podobne wsparcie ze strony rządu. Mając niemalże zapewnione zabezpieczenie finansowe niezależnie od koniunktury, TUI może działać ofensywnie, w tym na polskim rynku, nawet nie dbając o rentowność, w imię utrzymania pozycji – zwraca uwagę ekspert.

Można przy tym próbować oszacować, jak duże jest wsparcie dla koncernu TUI przeliczone proporcjonalnie na czołowych polskich touroperatorów. Oczyszczona o wydarzenia jednorazowe narastająca tegoroczna strata grupy przed opodatkowaniem wyniosła prawie 2 miliardy euro, z czego na segment touroperatorski przypada 1,3 miliarda, czyli 65,3 procent. Gdyby przyjąć, że wsparcie rozkłada się proporcjonalnie do strat, to na segment touroperatorski (po odjęciu hotelowego i segmentu rejsów statkami wycieczkowymi) z łącznej kwoty 3 miliardów euro przypadałoby około 2 miliardów.

Przy przychodach touroperatorskich Grupy TUI w wysokości 16 mld euro plus 856 mln euro przychodów z usług w destynacjach (np. wycieczki fakultatywne) i przeliczając według jednakowej proporcji skali wsparcia do wielkości przychodów polskich organizatorów, na Itakę przypadałoby przy tych założeniach około 390 milionów, a na Rainbow około 190 milionów złotych.

Można też dokonać przeliczenia wielkości wsparcia stosując klucz pracowniczy. W segmencie touroperatorskim TUI Group pracowało przed pandemią 29300 ludzi, a zatem na jednego pracownika przypada ponad 68 tysięcy euro. Przy liczbie 654 osób w Rainbow daje to po przeliczeniu ponad 195 mln złotych, a więc bardzo podobną jak przy podejściu przychodowym.

„Należy jednak dodać, że przy dokładniejszej analizie sytuacji poszczególnych organizatorów kwoty rozsądnego wsparcia dla polskich biur podróży mogłyby być nieco mniejsze ze względu na ich korzystniejszą sytuację bilansową. Tym niemniej takie szacunki dają pogląd na temat kwot i siły wsparcia, które otrzymują niektóre podmioty konkurujące na częściowo przenikającym się europejskim rynku turystycznym” – reasumuje autor.

Wirus nadal w ofensywie

W ostatniej części materiału Betlej tradycyjnie przedstawia mapy i tabelę, obrazujące stan epidemii w poszczególnych krajach, podzielonych na rynki źródłowe i docelowe.

""

turystyka.rp.pl

Na mapach rynków źródłowych z tygodnia na tydzień wzrasta znaczenie czerwieni, która odzwierciedla przyspieszanie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Widać też narastające zróżnicowaniea sytuacji epidemicznej w poszczególnych krajach. W ubiegłym tygodniu w większości krajów Europy Zachodniej wskaźniki nowych zakażeń wzrosły już piąty raz z rzędu osiągając średnią ważoną liczbą ludności w wysokości 175 przypadków na milion mieszkańców, czyli ponad trzy razy więcej od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków) – wyjaśnia ekspert.

Najwyższe współczynniki zakażeń występują w gęsto zaludnionych obszarach Belgii, Holandii i północno-wschodniej Francji. Rekordowa i nie spotykana od końca kwietnia wartość 388 przypadków na milion miała miejsce w Belgii, a największy przyrost miał miejsce we Francji, w której tygodniowy wskaźnik zakażeń wzrósł z 149 do 308 przypadków. Do grona krajów z wartością przekraczającą 100 dołączyły w minionym tygodniu Wielka Brytania i Austria.

Mniej niekorzystnie przedstawiała się sytuacja w Europie Środkowej (bez Rosji, Białorusi i Ukrainy) gdzie wskaźniki nowych zachorowań w większości krajów rosły mniej dynamicznie, a w Krajach Nadbałtyckich nawet nieco spadły. W napędzającej wskaźniki w naszej części Europy Rumunii dynamika wzrostu zakażeń znacznie wyhamowała (wskaźnik wzrósł z 442 do 448) i wiele wskazuje, że po jedenastu zwyżkach z rzędu nastąpi tam spadek.

W Polsce trzeci raz od początku pandemii tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń sięgał ponad granicą 100 i osiągnął tę samą wartość co przed tygodniem, czyli 129. Nadal jedynym krajem w naszym regionie o rzeczywiście niskim wskaźniku są Węgry, choć także tam widoczna jest tendencja do jego ponownego wzrostu.

W Rosji i na Białorusi odnotowano dalsze spadki wskaźników zachorowań. Dużo mniej korzystna była natomiast sytuacja na Ukrainie gdzie odnotowano już piąty z rzędu wzrost liczby zakażeń.

Po pięciu tygodniach z rzędu poprawy wskaźników epidemicznych w Szwecji tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń wzrósł drugi raz z rzędu. Wyniósł on 191 przypadków na milion, podczas gdy przed tygodniem odnotowano 183, a przed dwoma 135.

""

turystyka.rp.pl

Bardzo zróżnicowana jest też sytuacja w krajach docelowych dla wypoczynkowego ruchu turystycznego. Tym razem dość istotnie na korzyść zmieniła się ona w Hiszpanii, w której tygodniowy wskaźnik zakażeń zdecydowanie spadł z 552 do 351 przypadków na milion mieszkańców. Oprócz niej na korzyść zmieniła się sytuacja w Bułgarii, na Malcie i Cyprze. W Egipcie spadek był nieznaczny, jednak w sytuacji, gdy w większości krajów koronawirus robi postępy, pozwoliło to umocnić się Egiptowi na czele najmniej zainfekowanych krajów regionu Morza Śródziemnego, przy zastrzeżeniu, że wykonuje się tam bardzo mało testów.

Zdecydowanie na gorszą zmieniła się sytuacja w Chorwacji, w której tygodniowy wskaźnik nowych infekcji wzrósł z 84 do 236 przypadków. W pozostałych krajach nastąpiła zmiana na niekorzyść, albo w umiarkowanej skali, czyli nastąpił wzrost wskaźnika o kilka, kilkanaście procent (Turcja , Albania, Portugalia) lub dość znacznej (wzrost o 20 i więcej procent), która wystąpiła w Maroku, Włoszech i Grecji.

Szczególnie deprymujący może być ostatni wzrost zachorowań w Grecji, która dotychczas należała do wąskiego grona krajów, które bardzo dobrze dawały sobie radę z ograniczaniem rozprzestrzeniania się wirusa. Warto jednak zauważyć, że wyraźny wzrost infekcji dotyczy interioru, na wyspach wskaźniki zachorowań są znacznie korzystniejsze.

Szczególnym kierunkiem jest Tunezja – w ostatnim tygodniu nastąpił tu wprawdzie trzykrotny wzrost nowych zachorowań, ale nadal jest on relatywnie niski, ustępuje jedynie Egiptowi.

""

Źródło map, wykresu i tabeli: Traveldata

turystyka.rp.pl

W ostatnim tygodniu w USA liczba nowych zakażeń spadała czwarty raz z rzędu.

Za to w Europie Zachodniej sytuacja uległa znaczącemu pogorszeniu. Nastąpił tu już piąty z rzędu wyraźny wzrost zakażeń tym razem z 117 do 175. Jest on skutkiem zdecydowanie większej liczby krajów ze zmianami sytuacji na niekorzyść wobec tych, w których nastąpiła jej poprawa (9 do 1), przy czym wzrost liczby zakażeń nastąpił we wszystkich największych krajach kontynentu, podczas gdy poprawę sytuacji i to nieznaczną odnotowano jedynie w stosunkowo niewielkiej Irlandii.

Po serii siedemnastu spadków z rzędu w ostatnim tygodniu wzrósł również tygodniowy wskaźnik liczby przypadków śmiertelnych, choć nieduży – z 1,7 do 1,98 zgonów na milion mieszkańców regionu. Można jednak założyć dalsze zwiększanie się wskaźnika, gdyż przyrost zgonów jest zwykle opóźnionym w czasie skutkiem wzrostu liczby zachorowań.

W środkowo-wschodniej części kontynentu sytuacja epidemiczna także uległa pogorszeniu, ale jego skala jest znacznie mniejsza. Tak jak w tygodniach wcześniejszych był to w dużej mierze wynik dalszego spadku liczby nowych infekcji w Rosji i na Białorusi. W przeciwnym kierunku działała pogarszająca się sytuacja na Ukrainie i we wszystkich pozostałych krajach regionu oprócz krajów nadbałtyckich i Polski. W rezultacie tych przeciwstawnych tendencji zakażenia nieznacznie wzrosły (z 247 do 249 przypadków na milion mieszkańców), a zgony nieznacznie spadły, z 5,44 do 5,27.

W Japonii po ośmiu z rzędu wzrostach wskaźnika nowych infekcji doszło do jego niewielkiego spadku – z ponad 76,2 do 73,6. Nadal jest to jednak wartość około trzykrotnie większa od dotychczasowych rekordowych notowanych w tym kraju w połowie kwietnia.

W Korei Południowej mimo trzykrotnego wzrostu w ubiegłym tygodniu wskaźnika utrzymuje się on na bardzo niskim poziomie ponieważ baza odniesienia była bardzo mała. Jednak liczba wykrywanych zakażeń wzrasta bardzo intensywnie, co może oznaczać podobną sytuację, jak w Japonii.

Wskaźnik nowych zakażeń w Chinach po trzech kolejnych wzrostach i wyraźnym spadku tym razem jeszcze nieco się obniżył i jest na typowym dla tego kraju bardzo niskim poziomie.

Materiał Promocyjny
Boeing stawia na polskich inżynierów
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty