Betlej: Polska na dobrej drodze do zahamowania zakażeń już w wakacje

Stopień zaszczepienia gwarantujący widoczny postęp w ograniczaniu rozpowszechniania się koronawirusa i poprawę wskaźników epidemicznych Polska może uzyskać już na początku sierpnia, a więc w szczycie sezonu turystycznego – to scenariusz optymistyczny, ale realny, pisze ekspert.

Publikacja: 24.04.2021 16:55

Betlej: Polska na dobrej drodze do zahamowania zakażeń już w wakacje

Foto: Fot. AFP

Pod wpływem oczekiwań poszkodowanych przedsiębiorców i znacznej części mediów rząd rozpoczął stopniowe rozmrażanie gospodarki i życia społecznego. Po weekendzie majowym zamierza kontynuować tę działalność. To niebezpieczne – podjęte zbyt szybko i zbyt szeroko cofanie obostrzeń może prowadzić do „wypadnięcia kraju z powolnego, ale systematycznego trendu poprawy sytuacji epidemicznej” – uważa prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Od tej uwagi rozpoczyna cotygodniowy przegląd sytuacji epidemicznej i jej wpływu na ruch turystyczny.

Władze powinny pamiętać, że ewentualna porażka obciąży wyłącznie ich konto, a nie tych, którym chciały biznesowo wyjść naprzeciw – przestrzega.

Media – ciągnie – eksponują przykłady krajów, które decydują się na stopniowe otwieranie gospodarek. Do takich należą obecnie nasi południowi sąsiedzi, zwłaszcza Słowacja. Tymczasem trzeba pamiętać, że wprawdzie otwiera się tam sklepy i hotele, ale nowych zakażeń koronawirusem jest tam już od siedmiu tygodni mniej niż obecnie w Polsce, a wskaźnik nowych zakażeń na Słowacji jest poniżej jednej czwartej wskaźnika w Polsce.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: Kilka niewiadomych, które mogą popsuć sezon letni w turystyce

W wypadku Czech sytuacja epidemiczna nie jest tak korzystna, ale oba wskaźniki epidemiczne (zakażenia i zgony) są o około jedną trzecią mniejsze niż w Polsce. Najbliższe plany odmrażania gospodarki przypominają z grubsza słowackie, co obiektywnie rzecz biorąc może wydawać się działaniem nieco przedwczesnym.

Polska (prawdopodobnie) zbyt ambitna w luzowaniu

Gdy wskaźniki epidemiczne w Polsce są wyraźnie gorsze od tych w zdecydowanej większości krajów europejskich – snuje dalej rozważania autor. Przymierzanie się w tej sytuacji do kolejnego, jak można przypuszczać z wypowiedzi licznych przedstawicieli rządu dość ofensywnego rozmrażania gospodarki, niosą ze sobą ryzyko powtórki ze stanowczo przedwczesnego i zupełnie nieudanego eksperymentu w tym zakresie podjętego w marcu.

„Wydaje się, że polskie władze i funkcjonujące cyfrowe modele rozwoju epidemii nie uwzględniają w dostatecznym stopniu socjologicznych aspektów mało racjonalnych zachowań społeczeństwa w zakresie stosowania się do restrykcji i ograniczeń, kwestii przeludnienia lokali mieszkalnych sprzyjającej transmisji wirusa i wielopokoleniowości rodzin, mających duży wpływ na zarażanie osób starszych przez bezobjawowo lub skąpoobjawowo chore dzieci. Prawdopodobnie niedoceniana jest także transmisja w zakładach pracy”.

ZOBACZ TEŻ: Betlej: Kierunki turystyczne ciągle mocno zainfekowane

Prezes Traveldaty zastanawia się też, jaki wpływ w najbliższym czasie na rozprzestrzenianie się koronawirusa będzie miała pogoda. Jak ocenia wpływ temperatury i słońca „jest jednym z mniej rozpoznanych w aspekcie rozwoju epidemii”.

Przypomina, że w zeszłym roku „prawdopodobnie istotnym elementem podtrzymującym stan epidemii w Polsce i w krajach ościennych była bardzo chłodna aura wiosenna. Podczas, gdy kraje zachodnioeuropejskie cieszyły się ponadprzeciętnymi temperaturami, w naszym kraju było bardzo chłodno. Mieliśmy najzimniejszy maj od 30 lat, na dodatek z często pochmurną pogodą. (…) Kwestia relatywnie niskich temperatur sprzyjających wirusowi może być, niestety, aktualna również i w tym roku. Jak na razie w kwietniu kształtują się one poniżej średniej wieloletniej normy, a orientacyjne prognozy pogody na pierwsze dwie dekady maja wskazują na kontynuację tego trendu.

Wniosek z tego powinien być taki, że oto najprawdopodobniej działa kolejny już czynnik sprzyjający rozwojowi wirusa, który należałoby uwzględniać przy planowaniu rozwoju sytuacji epidemicznej w naszym kraju”.

Słaba pozycja Polski na tle sąsiadów

Betlej, jak co tydzień, przytacza też wskaźniki epidemiczne w Polsce i porównuje je ze wskaźnikami unijnych krajów bezpośrednio lub pośrednio graniczących z Polską. Robi to na wykresie.

""

Foto: turystyka.rp.pl

Otaczające nas kraje szósty już raz z rzędu mają ogółem lepszą sytuację epidemiczną niż Polska.

„Miała ona w minionym tygodniu najbardziej niekorzystną sytuację pod względem wskaźnika zachorowań ze wszystkich otaczających nas krajów Unii oprócz europejskiego championa w rozpowszechnianiu się koronawirusa i epidemicznego eksperymentatora, czyli Szwecji. Nasz kraj prezentuje się też niekorzystnie pod względem wskaźnika liczby zgonów, gdyż nieznacznie wyższy jego poziom ma obecnie już jedynie Słowacja” – opisuje. I dla przeciwwagi powołuje się na przykład Niemiec, w których lockdown jest utrzymywany konsekwentnie na bardzo wysokim poziomie, co przynosi pożądane efekty.

Jego zdaniem, jeśli weźmie się pod uwagę podejście Niemiec „wyraźnie widać jak bardzo polskie władze były oderwane od rzeczywistości, spiesząc się i konsekwencji ewidentnie szarżując z luzowaniem ograniczeń i obostrzeń i to na zbyt wielu odcinkach naraz, generując tym samym jedną z największych tzw. trzecich fal epidemii w Unii Europejskiej”.

Optymistyczny scenariusz

Tradycyjnie autor przypomina szczegółowo historię podejścia Czech i Szwecji do pandemii i efekty tych działań lub ich braku.

Czechy opuściły pozycję lidera wskaźnika liczby zgonów i ostatnio (64,9) były już na pozycji piątej za Węgrami (182), Bułgarią (112), Słowacją (98,4) i Polską (95,5), z perspektywą dalszej znaczącej poprawy wskaźnika w najbliższej przyszłości.

Szwecja z kolei ewidentnie przegrywa z koronawirusem i płaci wysoka cenę za początkowe zlekceważenie zagrożenia.

Obszernie opisuje też walkę z epidemią w Izraelu. Przy okazji koryguje swoją wcześniejszą opinię co do przełożenia doświadczeń izraelskich na sytuację w Polsce. W ostatnich tygodniach okazało się – pisze – że dostawy szczepionek [do Polski] mogą znacząco przekraczać wcześniejsze przewidywania, co spowodować powinno znaczące przyspieszenie całego procesu [szczepień].

„Przeliczając izraelską akcję szczepienną (10,37 mln dawek) na warunki polskie oznaczałoby to około 42,6 miliona dawek, przy czym nie różni się ona zbytnio od przeliczeniowego poziomu, przy którym widoczny stał się już wyraźny postęp w ograniczaniu rozpowszechniania się koronawirusa i poprawie wskaźników epidemicznych (około 38-40 milionów dawek).

Obecnie w Polsce (dane z ostatnich 7 dni: 16-23 kwietnia) tempo zaszczepień przyspieszyło do 1,32 miliona (w poprzednim okresie 7-dniowym wyniosło 1,22 miliona), a ich łączna liczba sięgnęła ponad 9,8 miliona. Jest to znacznie więcej niż średnie tempo szczepień w marcu (około 650 tysięcy i w lutym, 540 tysięcy osób), przy czym trzeba pamiętać, że głównym czynnikiem limitującym liczbę podawanych dawek była wówczas ograniczona dostępność szczepionek.

Obecnie – przy stale zmieniających się informacjach i braku całkowitej pewności odnośnie pozbawionego ograniczeń stosowania preparatów niektórych producentów – można już ostrożnie przyjąć, że w miejsce wcześniej szacowanych 1,5 (lub nieco więcej) miliona zaszczepianych tygodniowo ich liczba będzie mogła znaleźć się w przedziale 2,2-2,5 miliona. (…) Oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto w ostatnich trzech, czterech tygodniach w Izraelu, mógłby zostać uzyskany o miesiąc wcześniej, czyli już na początku sierpnia, a więc jeszcze w trakcie trwania wysokiego sezonu w turystyce wyjazdowej i o ponad miesiąc wcześniej niż można to było szacować dotychczas.

W świetle obecnych danych i doświadczeń, a zwłaszcza praktyki tegorocznego rozwoju sytuacji w zakresie akcji szczepień i dostaw preparatów należałoby przyjąć, że jest to wariant realny, ale dość optymistyczny”.

Co zagraża turystyce wyjazdowej?

Betlej wskazuje też na potencjalne zagrożenia dla turystyki wyjazdowej w kraju.

Jak pisze, wśród touroperatorów „przeważa pogląd, według którego sezon lato 2021 powinien przynieść ruch turystyczny i przychody na poziomie 50-60 procent ostatniego przedpandemicznego sezonu letniego z roku 2019, a więc na poziomie około 2,5-krotnie lepszym niż pandemiczny sezon lato 2020. Znaczna część takich nadziei bazuje na istotnym ograniczeniu pandemii w drodze masowych szczepień i ewentualnemu osłabieniu aktywności wirusa powodowanej wysokimi temperaturami, promieniowaniem słonecznym (nowe badania), a nade wszystko ograniczeniem przebywania w pomieszczeniach zamkniętych, które jest teraz postrzegane jako zasadniczy czynnik sprzyjający transmisji koronawirusa.

Takie rozumowanie może być dość racjonalne, gdyż czynniki te spowodowały również prawie całkowite wycofanie się epidemii w miesiącach letnich ubiegłego roku. Trzeba jednak również pamiętać, że w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku, dzisiejszy poziom tygodniowych wskaźników zakażeń jest ponad ośmiokrotnie wyższy w krajach docelowych (ogółem), ponad dziewięciokrotnie wyższy w krajach źródłowych Europy środkowo-wschodniej, i aż 44-krotnie wyższy niż w Polsce (wskaźnik zgonów 28-krotnie wyższy), co jako punkt wyjścia w sposób oczywisty wpłynie na dość wydłużoną ścieżkę dojścia do ich akceptowalnych poziomów w okresie letnim.

Warto przy tym przypomnieć, że ówczesne wskaźniki epidemiczne (z dzisiejszego punktu widzenia mikroskopijne) uważane były wtedy przez znaczną część społeczeństwa za wysokie, a ówczesny stan epidemiczny za zagrażający życiu i zdrowiu ogółu ludności (vide dyskusja o możliwości przeprowadzenia wyborów prezydenckich). Wszystko to oznacza, że społeczna granica (…) akceptowania epidemii i liczby zgonów chorych zarażonych koronawirusem przesunęła się w górę i to w skali, której przed rokiem prawie nikt sobie nie wyobrażał”.

Co więc zatem może przeszkodzić w realizowaniu planów touroperatorów?

Do trudniej przewidywalnych czynników zagrażających kolejnemu sezonowi (zimowemu) – przewiduje Betlej – należy „znacząca utrata odporności przez osoby szczepione w pierwszej fazie, co może skutkować koniecznością zastosowania w okresie jesiennym kolejnej trzeciej dawki i z kolei może opóźniać doszczepianie pozostałej części społeczeństwa”.

Możliwe jest także znaczące upowszechnienie się innych odmian koronawirusa, w tym takich, jakich jeszcze nie znamy, co może istotnie ograniczyć skuteczność preparatów stosowanych obecnie – wskazuje autor.

„Pesymistycznym czynnikiem jest też to, że nawet proporcja zaszczepionej części ludności taka, jak w Izraelu, może wcale nie gwarantować utrzymania poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego jednoczesnego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń i adekwatnej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu, co będzie nadal utrudniało swobodne funkcjonowanie wielu obszarów usług, w tym turystycznych”.

Całkiem prawdopodobne jest utrzymywanie się dużego zagrożenia epidemicznego, m.in. z powodu rosnącego niestosowania się do regulacji przez zmęczone ograniczeniami społeczeństwa. „Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii pochodzących z branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, że sezon letni 2021 może być istotnie słabszy od wcześniejszych przewidywań, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent lub nawet mniejszej liczby klientów na kierunkach turystycznych w relacji z sezonem 2019. Na razie bardziej optymistycznie, czyli na 75 procent, opiewają zaktualizowane niedawno szacunki dotyczące liczby klientów w Grupie TUI” – kończy ten wątek.

Przegląd sytuacji epidemicznej

W drugiej części materiału jak co tydzień skupia się prezes Traveldaty na przedstawieniu podstawowych danych o przebiegu pandemii w większości krajów Europejskich i kilku wybranych na świecie. Wspomaga się przy tym wykresami, i danymi naniesionymi na mapy i w tabeli. Istotny jest przy tym stosowany przez niego podział na kraje będące rynkami źródłowymi w turystyce masowej i tak zwane kraje docelowe.

""

Foto: turystyka.rp.pl

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 92,1 do 95,5, czyli o 3,7 procent (poprzednio o 13,2 procent). Oznaczało to mniej więcej taka samą relatywną zmianę sytuacji naszego kraju na tle zmiany wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie wzrosła o 3,4 procent (z 32 do 33,1).

W porównaniu z Polską korzystne wskaźniki liczby zgonów nadal notuje się w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (wskaźnik 2,7), Dania (2,4), ale również Szwajcaria (6,3) i Irlandia (10,4).

""

Foto: turystyka.rp.pl

Już od jedenastu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i jak dotychczas zdecydowanie bardziej zaraźliwa mutacja koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (wskaźnik 265) i w Irlandii (523), ale we Francji (nieduży spadek, ale do bardzo wysokiej wartości 3534). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii stopniowo ujawnia się korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Dania (833), Niemcy (1689) i Szwajcaria (1713), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania przez społeczeństwo jest znaczny.

Francja, w której przeważał pogląd, że mimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy wystrzegać się trzeciego lockdownu i akceptować rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa, niejako sama zaprogramowała sytuację , w której stała się epidemicznym liderem zachodniej części kontynentu. Efektem jest kompromitujący ponad 13-krotnie większy tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w sąsiadującej przez kanał La Manche Wielkiej Brytanii, która przestrzegała restrykcyjnego lockdownu. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji przekroczył na razie do 11-krotność wskaźnika dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i w tym względzie może ulec jeszcze dalszej zmianie na jej niekorzyść, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około dwa-trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

W Polsce w trzech ostatnich tygodniach wskaźnik zakażeń spadł do wielkości 4963, 3600 i 3000, która mimo tej zniżki była jeszcze siódmym najwyższym wskaźnikiem w Europie wśród wszystkich 34 monitorowanych krajów po Cyprze (5464), Szwecji (4231), Chorwacji (3725), Francji (3534), Węgrzech (3128) i Holandii (3111).

""

Foto: turystyka.rp.pl

W minionym tygodniu znów znacząco skoczył tygodniowy wskaźnik zakażeń w najludniejszym kraju docelowym, czyli Turcji (z 4283 do 4963).

Wzrósł w aglomeracji Madrytu (z 1946 do 1952) i w rejonie Walencja/Alicante (z 183 do 191), ale nieco spadł w Katalonii (z 1171 do 1084), na Balearach (z 330 do 277) i na Wyspach Kanaryjskich (728 do 635). Jednak dość istotnie podniósł się w skali całej Hiszpanii – z 995 do 1278 na milion mieszkańców.

Obok wymienionych już Turcji i Hiszpanii w ostatnich dwóch tygodniach wzrost wskaźnika liczby zakażeń odnotowały jeszcze Tunezja (z 1001 do 1155), Maroko (z 78,5 do 100), Chorwacja (z 3046 do 3725) i Cypr (z 4359 do 5464). Spadki odnotowano natomiast we Włoszech (z 1680 do 1661), w Bułgarii (z 2753 do 2085), na Malcie (z 881 do 793), w Grecji (z 1841 do 1816), Albanii (z 642 do 414) i Portugalii (z 406 do 304).

""

Źródło map, wykresów, tabeli: Traveldata

Foto: turystyka.rp.pl

Po czterech wzrostach z rzędu i jednym spadku już piąty raz z rzędu wzrósł najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie – do 56,9 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 53,8).

Sytuacja epidemiczna w USA wskaźnik nowych zachorowań spadł z 1504 do 1446 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 8,9 procent (w poprzednim tygodniu podniósł się o 3,9 procent).

W Japonii w minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń wzrósł z 162 do 209, czyli o 29 procent (poprzednio wzrósł o 27,6 procent).

W Korei Południowej w ostatnich trzech tygodniach wykazał dość istotny wzrost z 60,3 do 68,7, potem do 83,4, a ostatnio do 88,8 na milion mieszkańców.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach w ostatnim tygodniu spadł do 1,53. Od początku lutego tego roku w kraju nie odnotowano ani jednego zgonu z powodu koronawirusa.

Pod wpływem oczekiwań poszkodowanych przedsiębiorców i znacznej części mediów rząd rozpoczął stopniowe rozmrażanie gospodarki i życia społecznego. Po weekendzie majowym zamierza kontynuować tę działalność. To niebezpieczne – podjęte zbyt szybko i zbyt szeroko cofanie obostrzeń może prowadzić do „wypadnięcia kraju z powolnego, ale systematycznego trendu poprawy sytuacji epidemicznej” – uważa prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. Od tej uwagi rozpoczyna cotygodniowy przegląd sytuacji epidemicznej i jej wpływu na ruch turystyczny.

Pozostało 97% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Materiał Promocyjny
Boeing stawia na polskich inżynierów
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku