Minister sportu i turystyki w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej poseł Ireneusz Raś, zwołał wczoraj konferencję prasową w Sejmie, by zrecenzować działania resortu sportu i turystyki w rządzie Beaty Szydło. Towarzyszyli mu klubowi koledzy, posłowie Bartosz Arłukowicz i Adam Korol.
Było to jedno z serii spotkań z dziennikarzami, jakie politycy PO organizują, by ocenić rządzących. Konferencja nie wywołała wielkiego zainteresowania mediów. Nikt nie zadał żadnego pytania, spotkanie ograniczyło się więc do wypowiedzi polityków opozycji.
W kwestii turystyki Raś zarzucił rządowi dwa błędy: nieinwestowanie w turystykę i lekceważenie dla przedsiębiorców prowadzących biura podróży.
Zaczął od stwierdzenia, że dzięki zorganizowaniu przez poprzedni rząd, rząd PO, Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, zmodernizowaniu infrastruktury (drogi, lotniska, hotele) i przeznaczaniu dużych dotacji unijnych na turystykę, doprowadził tę dziedzinę gospodarki do bardzo dobrego stanu. Dzięki tym działaniom turystyka jest dziedziną, która przynosi państwu 5,6 procent Produktu Krajowego Brutto, czyli tyle ile rolnictwo.
Jak mówił, niezrozumiała jest w tej sytuacji rysująca się na horyzoncie „zapaść polskiej turystyki", czyli zmniejszenie środków na nią w budżecie na 2017 rok. – Państwo przeznaczy na turystykę około 50 milionów złotych z kosztami osobowymi. Biorąc pod uwagę środki unijne i budżetowe to zmniejszenie o 30 milionów złotych. To bardzo mało, Polska jest pod tym względem na szarym końcu w Europie i na świecie – wywodził Raś.