"Z wielkim żalem i rozczarowaniem informujemy, że musimy zaprzestać działalności i rozpocząć postępowanie upadłościowe Astral Holidays International" - czytamy na stronie touroperatora. Firma zaznacza, że upada mimo ogromnych starań kierownictwa i pracowników, by utrzymać ją w ruchu.
Biuro zapewniło, że jego klienci są dobrze zabezpieczeni, a ci którzy są za granicą (50 osób) mają pobyty w pełni opłacone, "nie ma więc niebezpieczeństwa problemów z lotami lub odmowy zakwaterowania w hotelach". Tyle że Astral Holidays nie będzie już w stanie zrealizować kolejnych 200 umów.
Portal agencji bułgarskiej novinite.com podał, że minister turystyki Nikolina Angelkova wskazała, że gwarancja ubezpieczeniowa Astrala wynosi 700 tys. lewów (358 tys. euro), a łączna kwota, którą należy wypłacić klientom to 350 tys. lewów (179 tys. euro). Touroperatora ubezpieczało towarzystwo Unica.
Astral Holidays istniało 24 lata. Miało siedzibę w Płowdiwie. Dysponowało ponad 120 biurami i przedstawicielstwami w Sofii i w całym kraju. Było pod względem wielkości trzecim biurem podróży na rynku bułgarskim. Obsługiwało rocznie około 200 tysięcy turystów, a jego przychody w zeszłym roku wyniosły 15,6 mln euro. Firma była rentowna - zarobiła 115 tys. euro. Na dno pociągnęły ją jednak kłopoty koncernu Thomas Cook.
Astral współpracował ściśle z Thomasem Cookiem od 2013 roku. Jego szef, Christo Gyłbaczew, poinformował też, że wszyscy klienci Thomasa Cooka, którzy w chwili upadłości operatora znajdowali się w Bułgarii, wrócili do domu.