11 września Rosjanie przestali świadczyć usługi ormiańskiemu przewoźnikowi, ponieważ Air Armenia była zadłużona u nich na 1,1 mln dolarów. Ormianie twierdzą, że wprawdzie z opóźnieniem, ale uregulowali dług. Ich zdaniem rosyjski komunikat tak przeraził jednak niedoszłych pasażerów, że masowo zaczęli zwracać bilety, a linia znalazła się na skraju bankructwa. W efekcie zawiesiła całkowicie loty do okresu przed świętami Bożego Narodzenia.
Air Armenia nie jest dużym przewoźnikiem. Ma dwa airbusy A320s, jeden A319 i jednego boeinga 737-500. Złożyła też zamówienie na dwie kolejne maszyny maszyny - airbusa i boeinga.
Linia wystartowała w 2003 roku jako przewoźnik cargo - z trzema maszynami 2 AN-12 i jeden AN-32. W ubiegłym roku zaczęła latać jako linia pasażerska przejmując ruch Armavii - narodowej linii, która zbankrutowała. Był to także niewielki przewoźnik, latający do 30 portów.
Air Armenia ma dziewięć połączeń, w tym sześć do Rosji - z Erywania do Moskwy, St Petersburga, Soczi, Samary, Krasnodaru i Niżnego Nowgorodu. Teraz jedynym łącznikiem Armenii z Rosją są linie rosyjskie. Do Erywania lata 15 przewoźników z tego kraju.
Oprócz tego Air Armenia latała także do Aten, Frankfurtu i Paryża oraz sezonowo do Ammanu w Jordanii i Larnaki na Cyprze. Rosyjskie sankcje wobec Air Armenii, która spłaciła swoje zobowiązania są tym bardziej zaskakujące, że Ormianie pod naciskiem rosyjskim zgodzili się odłożyć parafowanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Zamiast tego zdecydowali się wstąpić do unii celnej, którą obok Rosji tworzą Białoruś i Kazachstan.