Samolot Wizz Aira wykonał pierwszy lot z Katowic do Londynu w maju 2004. Teraz obsługuje 300 tras, ma obroty rzędu miliarda euro i zdominował transport lotniczy w regionie, który rośnie gospodarczo szybciej od reszty Europy. Jego ekspansja będzie trwać, a Wizz Air osiągnie pewnie nowy etap wzrostu, wykorzystując trudności państwowych przewoźników w Europie Wschodniej.
- Linie państwowe znikną, połączą się albo jeszcze bardziej ograniczą swoją działalność. Każde z tych rozwiązań oznacza okazję dla Wizz Aira — mówi prezes taniego przewoźnika Jozsef Varadi, założyciel Wizz Aira, a wcześniej członek kierownictwa Procter & Gamble.
Po upadku w 2012 roku węgierskiego przewoźnika narodowego, Malevu, Wizz Air zajął jego miejsce, przejmując wiele szlaków i pasażerów. Linia jest w dogodnej sytuacji, aby konkurować z LOT-em, CSA, Air Baltikiem i Adrią Airways wspieranymi przez państwa.
Szybko zabrakło pieniędzy
Varadi wraz z innymi założycielami szukał w Polsce bazy. Ich wybór padł na Katowice, pierwszy lot nastąpił dwa tygodnie po wejściu siedmiu dawnych krajów komunistycznych do Unii Europejskiej. Wtedy niecałe 5 procent mieszkańców regionu latało samolotami wobec niemal połowy Amerykanów.
- Byliśmy pod Katowicami pewnego zimowego ranka pod koniec 2003 r. Nie mogliśmy znaleźć lotniska, nie było żadnych znaków — wspomina Varadi. — Lotnisko odprawiało 200 tysięcy ludzi rocznie, dziś 2,5 miliona, z tego ponad połowę naszych klientów. Przywróciliśmy to lotnisko na mapie.