Uczestnicy dorocznego zgromadzenia IATA w Dausze stwierdzili, że potrzebują systemu śledzenia samolotów, aby nie powtórzył się przypadek tajemniczego zniknięcia samolotu B777-200ER Malaysia Airlines.
Podróżujący samolotami będą jednak musieli pokryć część kosztów automatycznego śledzenia tych maszyn w powietrzu, który ostatecznie stanie się obowiązkowy.
- Powstaną dodatkowe koszty i zostaną przerzucone na pasażerów - stwierdził prezes Finnaira, Pekka Vauramo. - Kto będzie końcowym beneficjentem usługi świadczonej przez przewoźników? Odpowiedź brzmi: pasażer - dodał przewodniczący rady dyrektorów Japan Airlines, Masaru Onishi. - Zgodnie z tym, linie muszą nadal badać ten problem, zwłaszcza pod względem kosztów nie tylko powszechnego wprowadzenia takiego systemu, ale także jego trwałości - powiedział Japończyk.
IATA zrzeszająca większość regularnych linii lotniczych ogłosiła w maju powołanie grupy zadaniowej do zbadania różnych opcji. Jej wstępne zalecenia zostaną przedstawione we wrześniu na konferencji ICAO, a następnie do końca roku branży lotniczej - poinformował prasę w Dausze wiceprezes IATA ds. bezpieczeństwa i zapewnienia lotów, Kevin Hiatt.
- Udziałowców lotnictwa jednoczy pragnienie zapewnienia, abyśmy nigdy nie mieli do czynienia z sytuacją, że samolot po prostu znika. Państwa pracują za pośrednictwem ICAO nad opracowaniem i wdrażaniem światowych norm, natomiast sektor jest zobowiązany do uwzględniania zaleceń, jakie linie lotnicze mogą je już stosować - powiedział.